Kiedy jedenaście lat temu pojawił się w NBA prawie nie umiał rzucać. Bazował na szybkości, minięciu, koźle, przebojowości, inteligencji i szybkości.
Trzy mistrzostwa NBA i ponad 13 tysięcy punktów później T.P. umie już wszystko a ze starych atutów nic nie traci.
W środową noc trafił ważną trójkę w wyjazdowym meczu z Hornets.
Minionej nocy poprzeczka była jeszcze wyżej. Do Teksasu przyjechali Thunder.
Parker znów zrobił robotę.
Warto dodać, że game-winnera by nie było gdyby nie arcyważna trójka Parkera na 28 sekund przed końcem meczu, która dała remis po 84.
Spurs są 2:0 z Manu leczącym obolałe plecy. Z Parkerem w takiej formie może spokojnie wracać do zdrowia.