Toronto 2019 cz.4

Patrz, jak mi dobrze idzie! Trzeci mecz (a nawet czwarty) i trzecia (a nawet czwarta) relacja. Ocieram się o swój prime? Do Szóstki przyjechali wielcy Celtowie z Bostonu. Widzisz, sam nie wiem, kiedy stałem się Torontyjczykiem pełną gębą. Toronto zaczynam nazywać per Szóstka. Ubiegając Twoje pytanie, którego, być może, nawet nie chcesz zadać, w świadomości mieszkańców stolicy Ontario, figuruje potoczne określenie tego miasta – Szóstka. Dlaczego? Teorie są dwie. Numer kierunkowy do Toronto to 416. Stąd to sześć. Dlaczego nie cztery? Ludzie nie wiedzą. Więc może teorią bliższą prawdy będzie ta, według której, miasto zwane jest Szóstką, ponieważ do roku 1998, składało się z sześciu odrębnych jednostek samorządowych. Ze względu na cięcia kosztów administracyjnych, władze Ontario, postanowiły połączyć East York, Etobicoke, North York, Scarborough, York i (stare) Toronto w jedno megacity. Poza tym Szóstkę, w swojej muzycznej twórczości, do powszechnej świadomości przemycił Drake. To jest trochę tajemnicze, trochę sexy, dobrze się rymuje (tak myślę, choć słowo Toronto chyba rymuje się nie gorzej), daje pole do interpretacji. Aha, i jeśli (kolejny raz) zapragniesz uderzyć ze mną w dialog o raperach, o Drake’u, jego miejscu na jakiejś tam liście – daruj sobie. Mam gdzieś Twoją listę raperów, mam gdzieś samych raperów, mam gdzieś twórczość Drake’a. Interesuję się nim jedynie w kontekście jego związku z Toronto Raptors i regionu. Mój stosunek do muzyki kiedyś Ci opowiedziałem, więc zostawmy to. Wróćmy do meczu.


Trzy godziny przed meczem. Tak, byłem już w hali trzy godziny przed. Zatem jeszcze raz – trzy godziny przed meczem, po jednej stronie parkietu rozgrzewał się Kyle Lowry, po drugiej Kyrie Irving. Po półgodzinnej rzutówce, spotkali się i wymienili serdeczności, po czym opuścili parkiet. Chwilę później zaczęli pojawiać się kolejni gracze obu drużyn. Tych 40-50 minut, to jest czas, kiedy zawodnicy ćwiczą swoje rzeczy, bez narzuconego im planu. Za wyjątkiem debiutantów – ci pracują pod okiem ludzi ze sztabu trenerskiego. Danny Green rzuca tylko za trzy punkty (nie licząc klasycznych dwóch rzędów bezpośrednio przed pierwszym gwizdkiem). Pascal Siakam robi wszystko – trójki, wejścia pod kosz, udoskonala pracę nóg, grę w post, gra 1 na 1 z którymś z trainerów drużyny. Ibaka i Gasol oszczędzają siły. Ich ruchy są spokojne, delikatne. Bez zbędnego wydatku energetycznego. Trochę rzutów, trochę gry tyłem do kosza. Lowry lubi się spocić. Kawhi, w zależności od dnia, czasem też, czasem tylko rzuca i kozłuje. Każdy gracz ma swoje rutyny, których się trzyma. Kyrie oddał wiele rzutów za trzy punkty, później ćwiczył kozioł. Wszyscy wiecie, jak kozłuje Kyrie, więc powiem tylko tyle, że na żywo, robi to jeszcze większe wrażenie. Jakby piłka była przedłużeniem jego dłoni, jakby była przywiązana do nich jakimś niewidzialnym sznurkiem. To jest imponujące! Na koniec swoich zajęć, przeniósł się pod kosz, gdzie trenował szalone rzuty o tablice, nieortodoksyjne wejścia pod kosz. Czasem, oglądając mecze, dziwisz się, jak on to zrobił. No właśnie tak – on to wszystko trenuje. Zerwany dwutakt, niesygnalizowany rzut lewą ręką, ewolucje w powietrzu. Kyrie jest gotowy na każdy wariant. Gordon Hayward jest mocniej zbudowany, niż mi się wydawało, niż oddaje to telewizja. Duży, silny, rudy chłop. Celt. 

Sam mecz? Wyrównany tylko w pierwszej kwarcie (30:32). Od drugiej (36:13) pełna dominacja Raptors. Wynik 118:95 nie do końca pozwala zrozumieć, jak dobrzy tego wieczoru byli podopieczni Nicka Nurse’a i jak słabi goście z Massachusetts. Co do Nurse’a – zmieniła się jego mowa ciała. Co jest dla mnie zrozumiałe. Gdy był jednym z asystentów…był jednym z asystentów. Teraz, gdy siedzi za sterami drużyny, jest parę centymetrów wyższy, nosi lepsze, efektowniejsze garnitury. Jeśli jesteśmy przy ludziach, którzy są w innym miejscu. W 2016 roku, miałem okazję widzieć z bliska debiutującego w NBA Pascala Siakama. Napisałem wtedy Pascal Siakam wygląda na żywo dużo lepiej, niż jego statystyki. Jeśli nie pójdzie złą drogą, jeśli będzie ciężko pracował a jego ambicją nie będzie samo utrzymanie się w NBA, to mogą być z niego ludzie.” Miło mi, że miałem rację. Siakam z „projektu na przyszłość” przeistoczył się w gracza pukającego do bram z napisem All-Star. I to jest coś! 27 numer draftu! Masai Ujiri powinien usłyszeć zarzuty w sprawie podejrzenia o kradzież. 24-letni Kameruńczyk zarobi w tym sezonie $1.5 mln. Więcej od niego zgarnie za te rozgrywki…381 zawodników. Spicy P jest też dziewiąty na liście płac Raptors.

W starciu z Celtami był na obu końcach parkietu. Wyprodukował 25 punktów (4/5 za 3), 8 zbiórek, 2 asysty, 2 przechwyty i 1 blok. Spokojne 21/6/4 dołożył Kawhi. Raps, kolejny raz, pokazali szybki, nowoczesny basket. 17/36 zza łuku, 33 asysty przy tylko ośmiu stratach. To się oglądało. Za osiem z tych 33 asyst odpowiadał Gasol. Jego podania do ścinających obrońców, to będzie prawdziwa broń przeciwko wysokim rywali, którzy muszą, po prostu muszą wychodzić wyżej za Hiszpanem. To nowa jakość z grze Raps. Tego wieczoru aż trzynastu graczy gospodarzy zapunktowało. Wśród nich był nawet Kanadyjczyk z Quebecu, Chris Boucher, który póki co, swój czas gry dzieli między NBA i G League. Ciekawostka – Boucher, technicznie, jest mistrzem NBA. Rok temu był na two-way kontrakcie w Warriors. Klub z Oakland zwolnił go pod koniec czerwca.

Brad Stevens nie tryskał optymizmem w pomeczowym kontakcie z mediami



 

Kawhi coraz bardziej im się podoba. Jego „mam gdzieś do jakiej szuflady mnie wrzucasz” styl jest przezabawny. Po meczu ubrał się w odzież z logo New Balance. Ktoś zapytał go o jakiś odblaskowy element jego zapinanej bluzy. Kawhi poprosił o powtórzenie pytania. Gdy je usłyszał raz jeszcze odpowiedział – „nie rozumiem Twojego pytania”, i nie starając się tego zmieniać, przeszedł w stronę czekających z mikrofonami dziennikarzy.Nie wiem  czy słowo pisane w pełni oddaje, jak śmieszna była to scena.


 

Po meczu, w szatni, zapytałem Ala Horforda czy ma chwilę. Obiecał, że wróci do mnie jak wyjdzie spod prysznica. Niestety swój czas u podkoszowego Celtów, zabookowali sobie dwaj goście z Hiszpanii. PRowiec Bostończyków zaznaczył im wyraźnie, że mogą zadać tylko dwa pytania, po których Al nie będzie już dostępny. Rozmowa odbyła się po hiszpańsku, więc niewiele z niej skorzystałem. Jeśli nie wiedzieliście, to Horford jest urodzony na Dominikanie, mówi biegle po hiszpańsku. Przy tej okazji wracam pamięcią do wyprawy sprzed roku. Tej jeszcze nieopisanej części. Tam mam rozmowę z Horfordem.


Bardzo mało rozmowny był Kyrie Irving. Po meczu dość długo siedział ze stopami w wodzie z pływającymi w niej kawałkami lodu. Gracze NBA stosują specjalne nakładki na palce, żeby ich nie przemrozić. Kolana miał obłożone lodem. Trochę pożartował z siedzącym w innej części szatni Tatumem. Irvinga po meczach i treningach miałem okazję widzieć już wiele razy. Dwa lata temu był tu z Cavs. W 2014 roku widywałem go codziennie w czasie Mistrzostw Świata w Hiszpanii. 

Również w nastroju do rozmów nie był Marcus Morris. Zdążyłem jednak pokazać mu zdjęcie jego brata, na którym reklamuje moje logo, a na innym siedzi sobie ze mną. Marcus zaśmiał się.

Ale za to udało mi się porozmawiać z Terry’m Rozierem. Zauważyłem na jego prawej nodze tatuaż z motywem ze starożytnego Egiptu. Postanowiłem pójść tym tropem i od tego zacząć. Jest to temat, którym swego czasu bardzo się interesowałem. Wszystko zaczęło się, kiedy mój tata tam pracował, a ja miałem okazję go odwiedzić. Wśród Afroamerykanów, czy raczej ogólnie wśród wielu czarnoskórych ludzi, popularne jest przekonanie, że starożytni Egipcjanie byli czarni. Że to, napisana przez białych Europejczyków historia „powszechna”, wygumkowała stamtąd czarność. Temat jest, jak dla mnie, bardzo ciekawy, ale chyba nie chcę go zgłębiać przy okazji relacji z meczu NBA. 

Terry nie do końca podjął temat. To znaczy nie w taki sposób, na jaki liczyłem.

„To jeden z pierwszych tatuaży, które sobie zrobił. Był bolesny (śmiech). Myślę o nim, jako o dobrej energii, ochronie przed złem. Wierzę, że mnie chroni.

Przed Tobą najważniejsze lato w dotychczasowej karierze. Będziesz zastrzeżonym wolnym agentem. Wiadomo więc, że musi zależeć Ci na indywidualnych osiągnięciach, dobrych statystykach, ale również, a raczej przede wszystkim, na wygrywaniu meczów z Celtics. Jak udaje Ci się to połączyć?

Szczerze powiedziawszy, to nie jest łatwe. Ale staram się podchodzić do tego tak, że nie ma co się martwić rzeczami, nad którymi nie mam kontroli. Co się wydarzy latem, to się wydarzy latem. Teraz w sezonie, w meczach, gdy tylko mam szansę na grę, chcę na parkiecie zaznaczać swoją obecność. Gram agresywnie, jak to mam w zwyczaju. To ja, jako gracz z piłką, chcę kontrolować tempo i to co się dzieje na boisku. Czy zostanę w Bostonie, czy znajdę się gdzieś indziej, pozostawiam w rękach boga. Nie wiem gdzie będę, ale wiem skąd jestem.

Masz 24 lata, grasz swój czwarty sezon w NBA. Nad czym najbardziej musisz pracować, by stać się graczem, jakim chcesz być?

Chciałbym być mądrzejszy, jeśli chodzi o rozumienie gry, czytanie tego, co dzieje się na boisku. Czasem, jak oglądam nasze mecze na video, to zastanawiam się czemu nie widziałem czegoś, czemu zrobiłem coś, a nie coś zupełnie innego, czemu zachowałem się tak, a nie inaczej.

A Twoje atuty?

Powiedziałbym, że talent do zbiórek. Myślę, że jestem jednym z najlepszych zbierających z pozycji obrońcy.

Gdzie byś sklasyfikował samego siebie na liście najlepszych obrońców w lidze?   

Hmmm, cholera (śmiech). Stary, tak szczerze, nie widzę zbyt wielu obrońców w NBA, których uważałbym za lepszych od siebie. Czas to pokaże.

Swego czasu powiedziałeś słynne słowa, że nie pierd…sz się z nikim poza Pumą. Chciałbym, żebyś to rozwinął. Co daje Pumie przewagę, poza tym, że jesteś z nimi związany kontraktem butowym?

Puma jest bardzo kreatywną marką. Od początku spodobał mi się jej lifestylowy dział – bardzo kolorowy, bardzo pomysłowy i otwarty na głos ulicy. Pozwolili mi być sobą od samego początku. Chcieli, żebym czuł się u nich komfortowo, nie chcieli zamykać mnie w żadne ramy.Tamte słowa mogły zostać źle odebrane, ale ja nic złego nie miałem na myśli. Jestem trochę szalony, mam wiele pomysłów, które chciałbym zrealizować razem z Pumą. Już pracujemy nad pewnym lifestylowym projektem. Niedługo wyjdzie model buta sygnowany moim nazwiskiem. To będzie but na ulicę. Zobaczysz, jaki będzie dope!


1 comment on “Toronto 2019 cz.4

  1. Pingback: Terry Rozier for the win! – Karol Mówi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.