Triple-double Pierce’a i „tuzin piekarza” Bostonu

63
Tak to chyba właśnie będzie wyglądać do lutego/marca zanim Boston nie wyleczy wszystkich swoich graczy i pod warunkiem, że ci którzy zdrowi są dziś nie położą się kiedy wrócą ci, których teraz nie ma. Boston wygrywa spokojnie, niewysoko, nieprzekonująco ale co najważniejsze dla nich – kolekcjonują "W" a nie "L" co może mieć kolosalne znaczenie przy okazji rozstawienia w play-offs.

Pacers wygrali z Lakersami w Los Angeles, z Heat w Miami a dziś byli na tyle bezczelni, żeby prawie do ostatnich minut myśleć o wygranej w Bostonie. Nie wygrali choć mieli aż 16 zbiórek w ataku (przy tylko 4 Celtów), ograniczyli straty do 13 (Boston 18) i choć ich najwyższe prowadzenie w meczu wynosiło tylko dwa punkty, to co tu dużo mówić – po prostu zagrali całkiem dobry mecz.

Zbiórki w ataku przełożyły się na dodatkowe rzuty z ponowienia ale zatrzymani na 35% z gry nie zamieniali tego na punkty a raczej robili to za rzadko by myśleć realnie o wygranej. Hibbert i Granger trafili łącznie z gry 13  z 43 rzutów i tu był pies pogrzebany – w skuteczności choć mimo wszystko obaj nękali defensywę gospodarzy i zdobyli odpowiednio 17 i 19 punktów a R.H. dorzucił jeszcze 14 zbiórek i 2 bloki.
Celtowie z kolei mieli dziś do dyspozycji Shaq’a, który ostatnio dawał odpocząć bolącej łydce. Jak widać było szczególnie w I kwarcie shaq’owa łydka ma się dobrze a jej właściciel kilka razy zatrząsł obręczą jak za dawnych dobrych lat.
Szalona, twarda obrona pod dowództwem K.G. i zbilansowany, mądry atak, w którym raz po raz kto inny dostaje szanse, żeby błyszczeć to cały sekret runu Celtów.
Dziś aż pięciu graczy rzuciło 11 i więcej punktów a K.G i Daniels dołożyli odpowiednio 9 i 8.
Glen Davis – 18 punktów i 6 zbiórek i coraz poważniejsza kandydatura do nagrody Najlepszego Rezerwowego.
Nate Robinson – 18 punktów, 4 zbiórki i 2 'telewizyjne’ bloki.
Paul Pierce – 18 punktów, 10 zbiórek i 12 asyst. Pierwsze od czterech lat triple-double i pierwsza w karierze seria dwóch kolejnych meczów z dorobkiem 10+ asyst. Można bić swoje własne rekordy po trzydziestce? Można…
Ray Allen – 17 punktów, 6 zbiórek, 6 asyst. Ray Ray wygląda niesamowicie pod względem fizycznym w tym sezonie. Jest silny, szybki i częściej niż kiedyś (od kiedy jest w Bostonie) decyduje się na penetracje co czyni go jeszcze bardziej trudnym do krycia graczem.
Bilans 22:4, pewne prowadzenie na Wschodzie, 13 wygranych z rzędu, pół wygranej za najlepszymi w lidze S.A. Spurs (23:3).
"Na dniach" ma wrócić do składu drugi z 'braci’ O’Nealów, który od miesiąca leczy obolałe kolano.
Póki co rzeczy w Bostonie wyglądają całkiem dobrze jak na tę porę roku. MECZ 


Tak, było w tym meczu kilka okazji, żeby przybić z fanami "high five".
Buty do koszykówki – największy wybór na www.1but.pl – Zobacz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.