NBA to nie tylko atletyzm, szybkość, dynamika i koszykówka w najlepszym
wydaniu. To co nas do niej przyciąga to też otoczką związana z
rozgrywkami. Plotki transferowe, plotki towarzysko-obyczajowe i wiele
innych rzeczy. To też "trash talk", który tak samo jak z koszykarskim
rzemiosłem – jednym wychodzi lepiej innym gorzej. Dobry "trash talk"
zostawia w spokoju członków rodziny z podkreśleniem żon i matek. Dobry
"trash talk" jak sztylet wbija się w głowę adresata i wytrąca go z
równowagi. Próbkę "śmieciowej gadki" na ligowym poziomie dał wczoraj
Dwyane Wade delikatnie wbijając szpilkę w Paula Pierce’a.
Wade jak to on, nie cofa nogi i na boisku zawsze zostawia wszystko co
ma. W jego słowniku nie występuje termin "oszczędzać się". Dlatego na tym
etapie sezonu jego ciało odzywa się z różnych miejsc krzycząc
"człowieku, zajeździsz mnie!"
podkręcił prawą kostkę. Poza tym boryka się z ze skręconym prawym
nadgarstkiem (kontuzja ta jest na tyle przewlekła, że może dopiero latem da
się zrobić z nią porządek), bólem w plecach, obolałym lewym kolanem
które zmusiło go do opuszczenia kilku meczów w tym sezonie.
"Jestem poddawany leczniczym zabiegom na różne części mojego ciała. Nie
płaczę jednak z tego powodu – taka jest koszykówka." – powiedział Wade,
który wczoraj przeciwko Pacers rzucił 41 punktów i zebrał 12 piłek.
…Ciach!!! Spada opaska z głowy Paula Pierce’a. Twój ruch "The Truth"…
Po niedzielnym meczu Celtics – Heat, Paul Pierce tłumaczył swój jeden z najgorszych, jeśli nie najgorszy mecz w karierze. Boston wprawdzie wygrał ten pojedynek ale Pierce skończył zawody z 1 punktem i skutecznością z gry 0/10 będąc na parkiecie prawie 40 minut.
"Obecnie walczę z kilkoma drobnymi urazami z kontuzją dłoni i stopy na czele. Myślę, że to tłumaczy mój dzisiejszy słaby występ." – powiedział w niedzielę Pierce.
"Moim fani ani media nigdy nie znają szczegółów dotyczących moich kontuzji. Nigdy po słabym meczu nie staram się tłumaczyć w stylu 'OK posłuchajcie zagrałem słabo ale powodem tego było…’. Nie, ja taki nie jestem. Miewałem w swojej karierze świetne mecze kiedy nie czułem się dobrze, kiedy grałem z kontuzją. A z drugiej strony miewałem też fatalne mecze czując się doskonale. Gram kiedy mogę i już" – powiedział Wade.
Nie potwierdził ani nie zaprzeczył, że odnosi się do słów Pierce’a ale czy musiał coś dodawać? To jest właśnie to na co czekam. Seria w play-offs Boston – Miami będzie (o ile do niej dojdzie) koszykarskim świętem, pojedynkiem tytanów wagi ciężkiej i najlepsze będzie w niej to, że rozgrywać się będzie na przynajmniej dwóch płaszczyznach – tej czysto sportowej i tej "trash talkersiej", która wbrew pozorom jest też ważna. Liczby, póki co są po stronie Celtów. To oni prowadzą w tym sezonie 3:0 w bezpośrednich meczach i to ich plecy na razie oglądają rywale z Florydy. Boston siedzi w głowie LeBrona, którego w ostatnich latach wysyłał na przedwczesne wakacje. Siedzi też w głowie Wade’a, który rok temu jak LBJ tyle, że rundę wcześniej skończył walkę o mistrzostwo. W tych rozgrywkach Wade przeciwko C’s notuje średnio tylko 12 punktów (przy skuteczności 26%) i aż 6 strat – ma więc o czym myśleć.
Buty do koszykówki – największy wybór na www.1but.pl – Zobacz