Bohaterowie drugiego planu – P.J. Brown i Scot Pollard

Zapraszam do zapoznania się z moim tekstem, który ukazał się w marcowym wydaniu Magazynu MVP (strona 35). Był to czwarty tekst cyklu "Bohaterowie Drugie Planu",
gdzie przybliżam sylwetki zawodników z mistrzowskich składów. Zawodników
będących ostatnimi na ławce ale jednocześnie, zawodników z historią do
opowiedzenia. W grudniowym numerze pisałem o Juwanie Howardzie, w styczniowym o Brianie Cardinalu w lutowym
Didierze Ilundze-Mbendze. W kwietniowym znalazł się Gary Payton. W maju cykl zawiesiłem z racji trzech wyjazdów na zagraniczne turnieje ale już od czerwcowego numeru wracam z tematem.

„Bohaterowie drugiego planu – P.J. Brown i Scot Pollard”


W poszukiwaniach bohaterów dalekiego planu z mistrzowskich drużyn, zatrzymać musimy się przy zawsze dumnych Boston Celtics – mistrzach z roku 2008. Przed państwem podkoszowi „Green Teamu” P.J. Brown i Scot Pollard.  

Lato 2007 było wyjątkowo gorące w Bostonie. Po fatalnym sezonie, w którym Celtics wygrali tylko 24 mecze, do Danny’ego Ainge’a dotarło że musi podjąć drastyczne kroki jeśli chce ratować swoją posadę a przy okazji (a może przede wszystkim) reputację legendarnego klubu. Scenariusze były tylko dwa ale każdy z nich niezwykle trudny a ich wspólnym mianownikiem był 30-letni wówczas Paul Pierce.
Jeśli Celtics chcieli wejść w proces przebudowy zespołu, to przehandlowanie Pierce’a musiało być dla nich priorytetem. „The Truth” był w 'przededniu’ wejścia w symboliczny dla sportowca wiek 30 lat. Miał za sobą 9 sezonów w NBA, w czasie których udowodnił że jest koszykarzem wybitnym, który punkty zdobywać potrafi na wszystkie możliwe sposoby. 
Drugim rozwiązaniem było „obudowanie” osamotnionego do tej pory lidera wartościowymi partnerami którzy wsparliby go w trudach sezonu. Ainge równolegle eksplorował obie możliwości ale jak to on prasie oszczędnie dawkował informacje. Nagle stało się – lewy sierpowy Ainge’a. Ray Allen w Bostonie! Celtics oddali w zamian do Seattle Delonte Westa, Wally’ego Szczerbiaka i swój piąty wybór w drafcie (Jeff Green).
Kilka dni później prawy podbródkowy, szach i mat! Wielki Kevin Garnett przejęty przez Boston! Jak na transfer wielkiego gracza przystało, Ainge musiał poświęcić aż siedmiu graczy (Ala Jeffersona, Ryana Gomesa, Geralda Greena, Sebastiana Telfaira, Theo Ratliffa oraz dwa wybory w drafcie) żeby wyjąć z Minnesoty K.G. Tak oto uformowała się "Wielka Trójka" a Danny Ainge jeszcze nie wiedział jak silną ekipę udało mu się stworzyć.
Postawił wszystko na jedną kartę oddając młody trzon zespołu i wybory w drafcie za weteranów, którzy wcześniej w zasadzie nie wygrali niczego wielkiego. I tu pojawił się problem, bo żeby ściągnąć do Bostonu dwie gwiazdy, klub niemal całkowicie wyczyścił się z potencjału ludzkiego. 
W tym momencie zaczyna się historia naszych dwóch bohaterów.  Ilość gwiazd w drużynie jest odwrotnie proporcjonalna do ilości wolnych pieniędzy w salary cap. Celtowie kontynuowali uzupełnianie składu o niskobudżetowych weteranów. Jednym z nich okazał się Scot Pollard. Solidny, inteligenty podkoszowy z bogatym doświadczeniem w play-offach. Zawodnik oddany drużynie, nie myślący o własnych statystykach.
W swoim koszykarskim CV miał wyraźnie zapisane i podkreślone 5 lat gry w Sacramento u boku Chisa Webbera, Vlade Divaca, Peji Stojakovicza, Mike’a Bibby’ego. Kings byli wielcy a Pollard był ważnym elementem rotacji. Ktoś taki był potrzebny w Bostonie.  Pollard poza zamiłowaniem do twardej obrony oraz zmieniania fryzur i ogólnego image’u,  znany był też z ciekawych spostrzeżeń na różne tematy, kontrowersyjnych wypowiedzi i niezręcznych sytuacji. Do historii przeszła jego wypowiedź do kamery, gdzie namawia dzieci do… zażywania narkotyków
Na pytanie dlaczego wybrał #66 jako swój numer na koszulce w Bostonie odpowiedział: „ Bo wszystkie inne pier…lone numery tutaj są już pozajmowane.” Nowy nabytek Celtów w swoim stylu nawiązał do bogatej historii klubu, gdzie zastrzeżonych jest 21 numerów. Dodał też, że zawsze nienawidził grać przeciwko Kevinowi Garnettowi. Medioznawcy są zgodni, że gdyby w czasach intelektualnej świetności Pollarda Facebook, Twitter i blogi były tak popularne jak dziś, on byłby niekwestionowanym królem internetu.

Pollard, mimo perturbacji z numerem zadowolony był z pobytu w Bostonie niestety zdrowie przedwcześnie zakończyło jego przygodę z Celtami. Był marzec a nowy nabytek „Green Teamu” doznał dość poważnej kontuzji prawej stopy, która jak się potem okazało wyłączyła go z gry do końca sezonu. Klub w trybie natychmiastowym zaczął rozglądać się za alternatywą. Na takim etapie sezonu rzadko kiedy zdarza się, żeby wartościowy gracz pozostawał cały czas bez kontaktu. Tamtego roku jednak wszystko układało się po myśli Danny’ego Ainge’a i Doca Riversa.

http://www.nike.com/nikebasketball/us/en_US/images/family/nba/players/profile/scot_pollard.jpg

Alternatywa nazywała się P.J. Brown i była o 6 lat starszą wersją Pollarda z lepszym rzutem z półdystansu. 39-letni weteran bez pracy – nie brzmiało to dobrze ale jak się okazało parę miesięcy później, jego obecność w składzie Celtów miała kluczowe znaczenie w kontekście ich mistrzowskiego marszu.
Celtics wygrali 66 meczów i jako jedynka w całej NBA przystąpili do play-offów. Mimo to, cały czas ktoś gdzieś głośno wątpił w ich wartość. Po części on sami dawali argumenty krytykom. Pierwszą rundę z Hawks przeszli dopiero po 7 meczach, ani razu nie wygrali na wyjeździe. 
W II rundzie poprzeczka była znacznie wyżej. Naprzeciw C’s stanęli LeBron James i jego Cavs – finaliści poprzedniego sezonu. Wszystko znów sprowadziło się do siódmego, ostatniego meczu. Bostończycy prowadzili już nawet kilkunastoma punktaki ale koszmary przeszłości „Wielkiej Trójki” zaczęły wracać.
James zabrał piłkę Pierce’owi i skończył akcję wsadem w końcówce meczu zmniejszając straty gości do zaledwie jednego punktu (88:89). W następnej akcji spudłował K.G. do końca meczu zostało mniej niż 2 minuty.

I wtedy pojawił się on, odkurzony z ławki przez Doca Riversa. P.J. Brown zebrał piłkę po niecelnym rzucie LeBrona a 20 sekund później trafił arcyważny rzut dający Celtom prowadzenie 91:88! Później jak w podręczniku skasował penetrację Jamesa. Zszedł z parkietu na 18 sekund do przed końcem meczu, gdy gospodarze prowadza 93:88. Standing ovation!

http://www1.pictures.gi.zimbio.com/P+J+Brown+Cleveland+Cavaliers+v+Boston+Celtics+VA87Iva7q2cl.jpg

Celtics w Finale Wschodu! Brown skończył mecz z 10 punktami (4/4 z gry, 2/2 z linii!), 6 zbiórkami, asystą i przechwytem, nie stracił ani razu piłki.  W Finale Wschodu  przyszło zagrać Celtom ze starymi wyjadaczami Detroit Pistons, dla których była to szósta z rzędu wyprawa do Finału Konferencji.
Już w pierwszym meczu Tłoki zdobyły bostońską twierdzę i jasnym stało się, że jeśli Pierce, Garnett i Allen marzą o tytule to błyskawicznie muszą nauczyć się wygrywać w obcych halach, co do tej pory im się nie udawało.
Celtics wyciągnęli szybko wnioski i po 6 meczach wysłali Pistons na wakacje, dwa razy bijąc ich na ich własnym parkiecie. Celtowie po raz pierwszy od 1987 zameldowali się w Finale, gdzie przyszło im zmierzyć się z odwiecznym rywalem L.A. Lakers. Bostończycy wygrali ten Finał w sześciu meczach.  Przygoda Scota Pollarda i P.J. Browna z Bostonem była za razem ostatnim rozdziałem w ich karierach w NBA. Żaden z nich już nigdy potem nie zagrał dla żadnego klubu a Celtics do tej pory szukają swojego drugiego w erze Pierce’a i Garnetta mistrzowskiego tytułu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.