Carmelo Anthony w Miami? Czy to w ogóle możliwe?

Nie jedna, nie dwie, nie trzy a cztery wielkie gwiazdy mogą grać dla Miami Heat od przyszłego sezonu. Do Wade’a, Bosha i Jamesa może dołączyć… Carmelo Anthony!
Pierwsze wrażenie dla większości z nas jest na pewno takie, że to tylko plotka, która nie ma szans by się ziścić. Tym bardziej, że jest to plotka, która już gdzieś pojawiła się wiele miesięcy temu. Wtedy nie była wystarczająco nośna, bo wydawała się być zbyt abstrakcyjna. Teraz jest potwierdzona przez wiarygodne źródła zarówno z Miami jak i Nowego Jorku, dlatego tym razem tak bardzo rozbudza wyobraźnie.

Kiedy zaczynam sprawę analizować i rozbijać na czynniki pierwsze, to wychodzi mi, że jest to jak najbardziej możliwe. Nie tylko możliwe ale też logiczne dla obu stron.
Spójrz:

Finanse: Wade, Bosh i James podpisali latem 2010 roku sześcioletnie kontrakty, skonstruowane w sposób 4+1+1. Cztery lata upływają wraz z końcem tego sezonu.
Bosh i James mają opcje na najbliższy sezon o wartości $20,590,000. W sezonie 2015-16 opcja ta warta będzie $22,112,500 dla obu. W przypadku Wade’a wygląda to tak: $20,048,000 oraz $21,560,000.

Mówi się, że cała trójka od dłuższego już czasu nosi się zamiarem odstąpienia od swoich umów… tylko po to, żeby ponownie związać się z Heat kontraktami o mniejszej wartości. Zwolnione w ten sposób miejsce w salary, miałoby pozwolić na podpisanie kolejnego klasowego gracza. Melo?

W Miami tylko Norris Cole ($2.1mln) ma ważny kontrakt na przyszły sezon. Chris Andersen ($1.4mln) i Udonis Haslem ($4.6mln), tak jak Wielka Trójka mają opcje do wykorzystania lub odrzucenia.

Chris Bosh podkreślił już kilka razy, że chce zostać w Miami i jest gotowy obniżyć swoje zarobki.
Wade zrobił to cztery lata temu. Jeśli będzie trzeba, zrobi to także i teraz.

Mówi się jednak, że to James jest skłonny poczynić największe finansowe poświęcenie.
Jego pozaboiskowe interesy idą świetnie. Ma ogromny kontrakt z Nike, udziały w kilku firmach, reklamuje wiele innych produktów. Magazyn Forbesa klasyfikuje Jamesa na trzecim miejscu najlepiej zarabiających sportowców świata. Jego roczny dochód to ok. $72.3mln z czego aż $53mln pochodzi spoza NBA.
James kupił parę lat temu mniejszościowy pakiet udziałów w firmie Beats Electronics, która produkuje słuchawki. Firmę jakiś czas temu podkupił potentat Apple za… 3 miliardy dolarów!
Dla Jamesa oznaczało to ok. $30mln profit!

Wade też nie może narzekać na dodatkowe źródła dochodu. Ma umowę reklamową z chińską firmą Li-Ning, pewien % udziałów w firmie a także profit od globalnej sprzedaży. Forbes daje mu 23. miejsce na tej samej liście i wycenia jego dochód nie związany z ligą na solidne $11mln rocznie.

Okoliczności:
James może iść gdzie chce i żądać pieniędzy ograniczonych tylko przepisami umowy zbiorowej. Jest najlepszym koszykarzem NBA i póki co to on rozdaje karty jeśli chodzi o negocjowanie kontraktów. Knicks, Lakers, Cavs? Tak, tylko po co?

W Nowym Jorku i Cleveland jest bajzel, Lakers są niepewni. James nie ma czasu eksperymenty. W grudniu będzie obchodził swoje 30. urodziny. Może trudno w to uwierzyć (a może łatwo po pierwszym meczu Finałów), ale on też się męczy, też potrzebuje silnego wsparcia. Upływającego czasu i przebiegniętych kilometrów nie oszuka nikt. Jego nieziemski atletyzm powoli będzie przestawał być jego największym atutem.

Zamiast dać się skusić wizji budowania mistrzowskiego składu gdzie indziej, dlaczego nie zaprosić gwiazd do Miami?
Stabilny właściciel Micky Arison, który nie boi się wydawać pieniędzy. Pat Riley zawsze był wizjonerem, który realizował plany o których wielu bało się nawet marzyć. Wizja stworzenia Wielkiej Trójki w Miami też kiedyś wydawała się szalona. Erik Spoelstra już dawno udowodnił, że jest w ścisłej czołówce najlepszych trenerów NBA. Ma świetne pomysły, inteligentnie reaguje na boiskowe wydarzenia. Kto by nie chciał dla niego grać?

Bosh ma 30 lat i jeśli marzy o wielkim kontrakcie, jeśli jeszcze kiedyś chciałby przypomnieć sobie jak to jest być liderem drużyny, to jest to jeden z ostatnich momentów (jeśli nie ostatni), żeby podjąć decyzję. Maksymalny kontrakt skłonnych jest zaproponować mu kilka klubów. Tak, Bosh nadal jest graczem na ponad 20 punktów i 10 zbiórek.
Ale jeśli sam mówi, że chce zostać w Miami i zredukować swoje zarobki, to ja mu wierzę.

Wade ma 32 lata. Jego kolana 58. Nie jest już wart tych $41mln, jakie teoretycznie może jeszcze od Heat dostać w ciągu najbliższych dwóch sezonów. On o tym dobrze wie. Zrobił jednak dla tej organizacji tyle, że nikt nie powinien mieć odwagi powiedzieć słowa gdyby D-Wade nagle postanowił wykorzystać swoją opcję. Nie zrobi tego. Po prostu nie zrobi. Jest najstarszy z Wielkiej Trójki i ma najsłabsze
zdrowie. Nie ma sił ani chęci budować czegoś nowego w innym klubie. Nie
ma to żadnego sensu dla jego kariery ani dla jego pozaboiskowych interesów.

Nie teoretyzujmy jaki rabat na swoje usługi może dać Wielka Trójka swojemu dotychczasowemu pracodawcy. Porozmawiajmy o faktach.

Heat mają szczęście. Salary cap na przyszły sezon ma zostać podniesione o jakieś $5mln i ma wynosić ok. $63.2mln. Próg, powyżej którego ściągany będzie podatek od luksusu ma wzrosnąć z $71.7mln do $77mln.

Jeśli nowe kontrakty Wade’a, Bosha i Jamesa stanowić będą jakieś 50-60% salary, to ściągnięcie czwartej gwiazdy i obudowanie się "grupą wsparcia" jest jak najbardziej możliwe.  


Jak to wygląda u Anthony’ego?
Melo ma opcję gracza na najbliższy sezon ($23.5mln). Może od niej odstąpić (na decyzję ma czas do 23.czerwca) i zażądać od Knicks maksymalnego kontraktu, który w jego przypadku wyniósłby ok. $130mln płatne w pięć lat. Każdy inny klub może dać mu najwyżej czteroletnią umowę za niecałe $96mln. Duża różnica. Cena mistrzostwa?

Phil Jackson proponuje mu, żeby wykorzystał opcję i dał klubowi szansę. Jest nowy trener i są pomysły, jest obrany kierunek ku wielkości. W końcu to jest Nowy Jork. Ale czy Melo chce czekać? Ze składu, który wygrał 37 meczów, większość graczy wraca na następne rozgrywki. Podstawowy rozgrywający ma gorsze ciało niż jego nowy trener, silny skrzydłowy jest silny tylko z nazwy i gra na "glinianych nogach". Wymieniać można jeszcze długo. Wystarczy dodać, że Knicks nie mają płynności finansowej na przyszły rok. Latem 2015 roku będą mieć dużo pieniędzy do wydania ale w dalszym ciągu będzie to tylko proces budowania czego wielkiego.
Melo ma 30 lat i może nie chcieć czekać. Ile basketu na najwyższym poziomie zostało w jego nogach? 3-5 sezonów?

W Miami miałby skład, który bez niego jest już mistrzowski. Być może po raz pierwszy w karierze miały styczność z taką kulturą zarządzania klubem. Korzystny system podatkowy na Florydzie byłby dla niego osłodą goryczy zostawienia na stole w Nowym Jorku większych milionów. 

Konkluzja: Nazwiska Jamesa i Anthony’ego są łączone z kilkoma klubami. Żaden z nich póki co nie jest jednak tak gotowy na grę o tytuł w 2015 roku jak Miami. Korzystny system podatkowy na Florydzie sprawia, że dobrowolne zredukowanie własnych zarobków nie jest tak dotkliwe, jak mogłoby się wydawać.
Czterech graczy formatu All-Star w jednej drużynie brzmi jak szalony pomysł ale przecież cztery to tylko o jeden więcej niż trzy. Jeśli ktoś jest w stanie dopiąć ostatni guzik takiego przedsięwzięcia, to tym kimś jest na pewno "Brylantynowy Pat".

Cała (wielka) czwórka dołączyła do ligi w 2003 roku. Od tego czasu każdy z nich został zamożnym człowiekiem. Każdy z nich poza NBA dobrze radzi sobie w innych biznesach. Na tym etapie ich karier nie pieniądze i już nie indywidualne popisy a chęć zapisania się w historii, dzięki zdobytym tytułom, zdaje się być ich największym pragnieniem. Szczególnie dla Jamesa, który ma ambicje (i możliwości fizyczne) by po zakończeniu kariery być uznanym za jednego z kilku najlepszych zawodników w historii koszykówki.  


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.