Daryl Morey w 76ers!

Daryl Morey finalizuje szczegóły kontraktu z Filadelfią 76ers. W klubie z Pensylwanii piastować będzie stanowisko dyrektora do spraw koszykarskich działań, co w praktyce oznacza, że będzie odpowiadać budowanie i wzmacnianie składu, ruchy kadrowe, transfery, czyli wszystko to, czym zajmował się przez 13 lat, jako menadżer w Houston Rockets.
Mimo że, Morey de facto przejmie obowiązki Eltona Branda, to ten ma pozostać w klubie. Sixers już od dawna chcieli mieć u siebie Moreya. Dość blisko było dwa lata temu, ale ten ostatecznie został w Teksasie.
48-letni Morey rozstał się Houston Rockets dwa tygodnie temu. Podczas swojej pracy w Houston przeprowadził aż 77 różnych transferów. W skali całej ligi, więcej ruchów w tym czasie wykonali tylko… 76ers (78).

Mój komentarz: Może się mylę, ale uważam iż jest to druga fala wydarzeń z minionych wakacji. Mam na myśli nie samo dołączenie do 76ers, ale fakt, że ledwie po dwóch tygodniach od odejścia z Houston, Morey ma już nową pracę. Nie do końca prawdą było więc to, że chciał przerwy i odpoczynku od koszykówki. Chciał po prostu zabrać się z organizacji. Pisałem o tym przy okazji odejścia Mike D’Antoni’ego z Rockets. Moim zdaniem poszło o transfer Russella Westbrooka. Dla zakochanego w liczbach, statystykach i tych wszystkich analytics Moreya, ściągnięcie Russa było bardzo, bardzo nie moreyowskie. I mimo, że D’Antoni dał radę to poukładać, to myślę że, może nie tyle duma, co poczucie, że nie może podejmować suwerennych decyzji odnośnie transferów, zostawiło zadrę, z którą nie mógł sobie poradzić. To plus Chiny, sprawiło, że chciał zmiany otoczenia.
Spodziewam się, że z takim wizjonerem koszykówki za sterami budowania drużyny, za spust zostanie pociągnięta wymiana z udziałem Embiida lub Simmonsa. Stawiam na Embiida, ale to może pójść w obie strony.
Jeśli Morey ma więcej żalu do Tilmana Fertitty, właściciela Rockets, niż do Jamesa Hardena, jeśli ich stosunki są dobre, a oficjalnie są, to spodziewam się też, że Morey spróbuje wyciągnąć Brodacza z Teksasu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.