Draymond Green i Golden State Warriors dogadali się w sprawie czteroletniego przedłużenia kontraktu. Jego wartość to $100 mln. Są to maksymalne pieniądze, jakie Warriors mogli zaoferować swojemu skrzydłowemu. Umowa wejdzie w życie z początkiem rozgrywek 2020-21. Za najbliższy sezon Green zarobi $18.5 mln.
29-latek był wybrany z 35 numerem draftu 2012 roku. Jego kariera nabrała tempa w sezonie 2014-15, kiedy na stałe trafił do pierwszej piątki Warriors. Był to też sezon, w którym Warriors sięgnęli po swój pierwszy mistrzowski tytuł w tym składzie.
Green od pięciu lat wybierany jest do najlepszych piątek sezonu (trzy razy do pierwszej, dwa razy do drugiej). W 2017 został wybrany najlepszym obrońcą sezonu.
Razem z Warriors sięgnął po trzy mistrzowskie tytuły. Także trzy razy wybierany był do All-Star Game. Poza tym jest złotym medalistą Igrzysk Olimpijskich w Rio.
Na początku wolnej agentury Warriors zakontraktowali Klay’a Thompsona na pięć lat. W 2017 roku na pięcioletnią umowę przystał Steph.
Mój komentarz: Nie ma nad czym się zastanawiać. To bardzo dobry ruch Warriors oraz całkiem rozważny ruch Dray’a. Granie na kończącej się umowie jest ryzykowne, jeśli nie zarabia się kroci poza NBA. Green zabezpieczył swoją przyszłość na lata, a Warriors zabezpieczyli sobie jednego z najlepszych obrońców NBA, duszę tej drużyny. Green był niezwykle ważnym elementem wszystkich trzech mistrzowskich ekip Dubs. W tegorocznych play-offach grał być może swoją najlepszą koszykówkę w karierze. Jego średnie z 22 meczów sięgnęły 13.3 punktu, 10.1 zbiórki, 8.5 asysty, 1.5 przechwytu oraz 1.5 bloku. Ma dopiero 29 lat, więc jest bardzo prawdopodobne, że fizycznie będzie sobą przez cały okres trwania nowej umowy. Jedyny słuszny ruch dla obu stron.