Druga, a nawet trzecia rzecz, która łączy mnie z Bradley’em Bealem

Nie mam nic wspólnego ze sportami motorowymi. Na palcach jednej ręki pracownika tartaku, policzyć można by ile razy siedziałem na motocyklu. Poważnie. Pamiętam dwa przypadki. Może mógł być jeszcze z jeden, którego już nie pamiętam. Ale pewnie nie był istotny, skoro go nie pamiętam.
Samochodem, owszem, lubię sobie pojeździć, ale to jeszcze bardzo, bardzo daleko do zainteresowania tą odnogą sportu.
Ale za to mam zegarek Tissot T-Race Swissmatic, który jest inspirowany wyścigami motocyklowymi. Bo kto mi zabroni?
Gdyby jednak szukać moich wspólnych mianowników z tym modelem, a jednocześnie spróbować jakoś odnieść to do koszykówki, to jest taki jeden duży, czarny wspólny mianownik, jest takie jedno wspólne odniesienie. Bradley Beal się nazywa. Jemu też ten zegarek się podoba.

A z samym Bealem, to już wspólnych mianowników mamy więcej. Na przykład, kiedyś w Londynie, pogadaliśmy sobie szczerze o Johnie Wallu.

Poza tym, obaj umiemy rzucać za trzy punkty.

Wracając do modelu Tissot T-Race Swissmatic, to występuje on w aż ośmiu różnych wersjach kolorystycznych. Nabyć można go TUTAJ

Dobry z niego zawodnik, co?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.