John Collins: Nie mam wpływu na plotki. Skupiam się na grze

Kolejny sezon, kolejne transferowe plotki z udziałem Johna Collinsa, skrzydłowego Atlanty Hawks. 25-latek, w swoim szóstym sezonie w NBA, gra na poziomie 13.1 punktu (49.7% z gry, 23% zza łuku, 79.6% z linii), 7.9 zbiórki, 1.2 asysty oraz 1.4 bloku. Z Johnem miałem okazję usiąść i dłużą chwilę pogadać w Abu Dhabi, przy okazji przedsezonowego meczu Hawks-Bucks. Oto, co mi powiedział:

Od ostatnich dwóch-trzech lat Twoje nazwisko regularnie pojawia się podczas transferowych plotek. Jak sobie z tym radzisz?

Nie mam na to wpływu, więc jedyne co mogę robić, to być tak profesjonalny, jak tylko się da, a wszystkie ewentualne myśli, które kłębią się w mojej głowie, przekuć na energię do gry w meczach, do stawania się lepszym zawodnikiem na treningach. Na koniec dnia, ile tych plotek by nie było, muszę przecież wywiązywać się ze swoich obowiązków, czyli wychodzić na parkiet i produkować.

Jak to wygląda od strony technicznej, mam na myśli te transferowe plotki? Dzwoni do Ciebie Twój agent i daje Ci znać, że drużyny X, Y, Z są Tobą zainteresowane, że ewentualnie możesz być wytransferowany i musisz być na to gotowy. Tak samo działa GM Twojej drużyny?

Właśnie tak mniej więcej to działa. Ale trzeba też zaznaczyć, że wiele tych plotek żyje swoim życiem na platformach społecznościowych, a mają one mało wspólnego z prawdą. To jest też duża część tego zjawiska. Moja komunikacja z moim agentem oraz zarządem Hawks jest bardzo mała w porównaniu z tym, co dzieje się w internecie. Nie zwracam na to uwagi. Słucham tylko faktów, tylko sprawdzonych i potwierdzonych informacji bezpośrednio od ludzi zaangażowanych. Czasem drużyny dzwonią i pytają o dostępność i cenę za danego gracza, ale z tych rozmów nie wynika zupełnie nic. Media i fani mają o czym rozmawiać przez jakiś czas, a w rzeczywistości dla nas to już historia.

Jak Ci się podoba pozyskanie przez Hawks Dejounte Murraya?

Uwielbiam ten ruch! Myślę, że bardzo pomoże Trae’owi w prowadzeniu piłki, w egzekwowaniu zagrywek. Murray jest znakomitym defensorem. W tamtym sezonie był chyba liderem przechwytów w NBA, o ile dobrze pamiętam. Potrafi skończyć mecz z triple-double na koncie. On polepsza naszą drużynę na wielu poziomach. Łącznie z rolą bycia liderem. Cieszymy się, że mamy w składzie tego typu zawodnika.

W tamtym sezonie byliście w top 5 w ofensywie, ale też trzeci lub czwarci od końca w obronie. Jak zmierzacie „zaadresować” ten problem w defensywie w tym sezonie?

No właśnie przed momentem o nim rozmawialiśmy. Myślę, że obecność Dejounte bardzo nam pomoże po bronionej stronie boiska. Poza tym, myślę też, że w dużej mierze chodzi o to, żeby mentalnie nastawić się, że chcemy być dobrzy w obronie. Musimy za punkt honoru postawić sobie defensywę. Jako drużyna musimy zrozumieć, że jeśli chcemy coś osiągnąć w tym sezonie, to nasza obrona musi być przynajmniej przyzwoita, bo wiemy, że możemy zdobywać punkty przeciwko każdemu, więc o atak nie musimy się aż tak bardzo martwić.

Sukces z drużyną, to rzecz oczywista. A jakie są Twoje osobiste cele na ten sezon?

Chciałbym zdobyć tytuł. To jest dla mnie najważniejsze. Indywidualne wyróżnienia też są fajne. Jako dziecko marzyłem, że zdobywam MVP ligi, że zgarniam każdą inną nagrodę. Ale fakty są takie, że teraz, gdy jestem w lidze, wiem, że wiele rzeczy nie zależy ode mnie. Nie myślę więc o nich. Jeśli przyjdą, to przyjdą. Skupiam się na grze o mistrzostwo.

Parę słów o wyprawie do Abu Dhabi.

Świetna wyprawa w egzotyczne miejsce. Zwiedzamy, poznajemy kulturę, dobrze się bawimy przy tym. Lubię podróżować. Moja mama służyła w wojsku, więc mieliśmy okazję bywać i pomieszkiwać w różnych miejscach. Pamiętam jak raz z bazy wojskowej gdzieś we Włoszech jechaliśmy autobusem wzdłuż wybrzeża, aż dotarliśmy do Grecji. Dla mnie jest to też idealna okazja do budowania chemii w zespole. Cały czas musimy mieć na uwadze, że jesteśmy w procesie przygotowywania się do nowego sezonu.

Jak młodzi gracze z całego świata powinni modelować swoją przygodę z koszykówką, żeby gra w NBA była czymś realnym do osiągnięcia?

Nie mówmy o talencie i fizyczności, bo to jest oczywiste. Trzeba być gotowym poświęcić temu marzeniu całe swoje życie. I nie przesadzam. Czy to kochasz, czy chcesz temu poświęcić życie, zmienić w tym kierunku wszystko, co robisz, jak żyjesz, co jesz? Jeśli odpowiedź brzmi tak, to wtedy pojawiają się kolejne kwestie. Jeśli nie, jeśli tylko lubisz koszykówkę, a marzenie nie jest aż tak silne, i nie jesteś gotowy na wielkie zmiany, to musisz poczekać, zobaczyć czy to przyjdzie. Jeśli nie przyjdzie, to nie ma szans. Trzeba wysoko stawiać sobie poprzeczkę, marzyć, ale najważniejsze to podjąć decyzję o poświęceniu temu całego swojego życia.

No właśnie, odżywianie. Często owiane mitami. Jakie tutaj dałbyś rady, jak sam się odżywiasz?

To wcale nie są takie skomplikowane sprawy. Ogólnie zalecałbym rezygnację z fast foodów, z wysoce przetworzonej żywności. Trzeba znać podstawowe zasady funkcjonowania ludzkiego organizmu. Ale mając już tę wiedzę, warto też wsłuchać się we własne ciało. Co sprawia, że czujesz się dobrze, zdrowo, pełen energii. Na przykład, mówi się, że steki dają dużo białka. I to jest prawda. Ale niektórzy gracze czują się po nich ociężali, wolni. Ja mam bardzo rozbudowaną dietę, jem dużo różnych produktów. Ale na przykład nie jestem wielkim fanem mięs. Prawie w ogóle nie jem czerwonego mięsa. Lubię za to lekkie, dobrze zbilansowane posiłki.

A cukier?

Unikać, ale też nie przesadzać. Zdrowy umiar jest tu kluczem.

 

Według najnowszych plotek, jest co najmniej kilka drużyn, które chciałyby mieć Collinsa w swoich szeregach. Wśród nich są m.in. Nets, Pacers, Jazz i Wizards. Jedna z plotek głosi, że Hawks dali agentowi Collinsa zielone światło na poszukanie wymarzonego dealu na własną rękę i przyjście z nią do biura Hawks. Czy to prawda? John wyjaśnił w rozmowie ze mną, jak to działa. Przy czym, w tej konkretnej plotce może akurat być ziarno prawdy, bo fakty są takie, że rola 25-latka została mocno ograniczona w tym sezonie. Tylko 13 punktów i niecałe 8 zbiórek na mecz. Tylko po 10 oddanych rzutów. A przecież trzy lata temu, Collins produkował po 20 punktów i 10 zbiórek i oddawał po 15 rzutów w każdym starciu. Można więc zrozumieć jego ewentualne frustracje i chęć zmiany otoczenia. Nie mówiąc o burzących spokój, większych lub mniejszych, dramatach i perypetiach z Trae Youngiem.
W ewentualnym odchodzeniu Collinsa z Atlanty, pomóc mogliby Cavs, którzy chcą podobno pozyskać Malika Beasleya z Jazz. Trójstronna wymiana wysłałaby wspomnianego Beasleya do Cavs, a Collinsa do Jazz. Hawks otrzymaliby zawodników zarówno z Utah, jak i Cleveland. Problem w tym, że Collins podpisał dwa lata temu pięcioletni kontrakt o wartości $125 mln. Drużyny w przebudowie zwykle nie biorą na siebie tego typu zobowiązań. No i przecież Lauri Markkanen, grający sezon na poziomie All-Star, gran na podobnej pozycji i spełnia podobne role, co Collins.

W Abu Dhabi rozmawiałem też z:
– Z Giannisem Antetokounmpo o przepisach gry [TUTAJ].
– Z Adamem Silverem o meczach sezonu regularnego w Europie [TUTAJ].

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.