Pogadaliśmy: Wolna agentura 2016. CZ.1

Być
może nie jesteśmy nawet w połowie tegorocznych Finałów (a może
jesteśmy?), ale lato 2016 już tuż tuż. To będzie wielkie i historyczne
lato. W życie wchodzą nowe umowy między NBA a stacjami telewizyjnymi. Do
wydania będą takie pieniądze, jakich nie było nigdy przedtem. Z Tomkiem,
Michałem, Tomkiem, Michałem i Robertem bierzemy na warsztat kilka
aspektów nadchodzącej wolnej agentury. W części pierwszej grube ryby –
LBJ i K.D.
 

1. Kevin Durant będzie wolnym
agentem tego lata. Plotki łączą go z wieloma klubami. Jak Twoim
zdaniem zakończy się ta historia? Jaki scenariusz uważasz za
najlepszy dla kariery K.D.?

Tomasz Kostrzewa (Blog Mercy Mercy Jerome Kersey): Nie mam
wątpliwości, że KD obudzony w środku nocy i zapytany o to, gdzie
chce grać, bez wahania wybierze Thunder. Te kilka pierwszych dni
lipca, kiedy gwiazdy wpadają w wir wolnej agentury, bezlitośnie
testują jednak lojalność nawet tych najlojalniejszych (do których
Kevin z pewnością się zalicza). Agenci, GM’owie, trenerzy, koledzy
i rodzina wspólnymi siłami są w stanie złamać nawet najbardziej
niezachwianą wolę. Pojawią się nowe argumenty "za" i
"przeciw", o których Durant nawet jeszcze nie pomyślał.
Jeśli Durantuli wydaje się, że wie, jak to się skończy, to tak
naprawdę nic nie wie. Tym bardziej ja nie mam pojęcia. Fusy w
herbacie, którą piłem przed chwilą ułożyły mi się we wzór
sugerujący odejście z Oklahomy, ale już jutro lot ptaków może
wywróżyć co innego. Opuszczenie Thunder jest jednak scenariuszem
realnym. Bardzo możliwe, że Durant dojdzie do wniosku, iż tu nie
jest już w stanie osiągnąć więcej – tak drużynowo, jak i
indywidualnie. KD to teraz trochę taka zapomniana supergwiazda, dla
której szacunek jest bardzo ważny. Może więc zechcieć
przypomnieć całemu światu, że był nie tak dawno temu MVP tej
ligi i zrestartować swoją karierę w wielkim mieście, w którym
można byłoby zbudować w rok-dwa team mistrzowskiego kalibru. Może
też stwierdzić, że na Zachodzie nie znajdzie lepszej sportowo
sytuacji niż ta w OKC i postawi na Wschód, gdzie nie będzie musiał
wpadać na Golden State Warriors przed wielkim finałem. Jedyny
scenariusz, którego bym nie chciał, to przejście do Wojowników –
wolałbym nie powiększać i tak dużej przepaści między GSW. A
jaka opcja byłaby najlepsza dla kariery KD? Pewnie Lakers. Zawsze ci
cholerni Lakers…

Tomasz Biaduń (Kopalnia Inspiracji, twórca i prowadzący oficjalny kanał YouTube Startu Lublin): Zanim rozpoczęły
się play-off gotów byłem postawić spore pieniądze, że KD zmieni
klub. Średni (jak na oczekiwania fanów) regular w wykonaniu
Thunder, nie wróżący zbyt wiele dobrego na kolejną fazę sezonu,
tylko podsycał teorie o różnych kierunkach podróży Duranta.
Jednak po tym, co się stało w PO postawiłbym u buka podobne
pieniądze, tyle że na to, że zostanie on w OKC. Mając w
świadomości, że było się o krok od wejścia do finałów, po
pokonaniu po drodze takich mocarzy, jak Spurs, trudno kreować dla
samego siebie lepszy scenariusz, niż pozostanie w tak
perspektywicznej ekipie, jaką obecnie jest Okla. Spurs będą wielką
zagadką tegorocznego lata; Manu i Duncan, nawet jeśli zostaną, to
są już praktycznie emerytami, Parker też, tyle że ten musi
zostać, bo ma jeszcze gruby, 2-letni kontrakt. Dalej; pójście do
Warriors to science-fiction. Wizards, Lakers, Celtics itd. można
włożyć między bajki. Jeśli nie, to proszę mi podać JEDEN dobry
powód, dla którego KD miałby iść do jednej z tych ekip (lub
jakiejkolwiek z pozostałych, dotychczas niewymienionych). Oklahoma
to najlepsza opcja dla Kevina pod każdym względem i będzie dla
mnie wręcz szokujące, jeśli wybierze inną…

Robert El Gendy (TVP): Na miejscu
Kevina Duranta spróbowałbym wreszcie czegoś nowego i to w DC. Raz,
że rodzinne strony. Dwa – dobrze znany mu trener Brooks, z którym
był już w finale. Jest też Wall – dobry rozgrywający i nie tak
szalony jak Russell. Dzięki temu KD miałby więcej miejsca na
rzuty, bo w OKC Westbrook zabiera mu znaczną część akcji
ofensywnych.

Michał Górny (Magazyn MVP): Tegoroczne
playoffy a w zasadzie ich zakończenie przeciwko Warriors mogło
ugruntować decyzję pozostanie w Oklahomie. Więcej pieniędzy od
reszty konkurencji powinno wspomóc tą decyzję. Dodatkowo jest
szansa na lekkie przetasowanie składu Thunder a w najgorszym wypadku
pozostawienia go w takim samym kształcie (minus Dion Waiters) co
oznaczać może tylko jeszcze lepszą współpracę z Donovanem i
konkurowanie z Warriors. Ba, nawet może ich pobicie w PO 2017. A
jeśli nie wyjdzie ? Westbrook będzie w przyszłym sezonie grał w
swoim „contract year” i jeśli nie uda się Thunder zwojować NBA
zawsze można myśleć nad przebudową i szansami na korzystny
transfer.

Michał Kajzerek (Magazyn MVP): Zdecydowanie
1+1, czyli podpisanie umowy z Oklahomą City Thunder, w której
będzie opcja zawodnika na sezon 2017/2018. To da OKC szansę na
jeszcze jeden sezon ze swoim MVP w rotacji, a Durant da w ten sposób
drużynie kolejną, prawdopodobnie ostatnią możliwość na zdobycie
mistrzostwa. Latem 2017 znów trafi na rynek wolnych agentów i
będzie mógł podpisać lepszy finansowo kontrakt, bo progi
salary-cap i luxury-tax pójdą do góry. Jeśli w trakcie sezonu
doznałby jakiegoś poważnego urazu i mogłaby ucierpieć na tym
jego wartość (wątpię by mogła bez względu na okoliczności), to
KD zawsze może wykorzystać opcję i na rynek trafić w 2018. Moim
zdaniem to najbardziej sensowne rozwiązanie w tej sytuacji. Thunder
udowodnili, że są w stanie rywalizować z najlepszymi drużynami w
kraju. Billy Donovan z pomocą Sama Presti’ego jest w stanie
doprowadzić ich dalej.


Karol Śliwa: Moim
zdaniem zostanie w Oklahomie i według mnie będzie to najlepszy,
możliwy scenariusz dla jego kariery. Thunder wysłali na wakacje
wielkich Spurs, którzy byli naprawdę mocni (rekordowe 67 wygranych
w sezonie). Byli o jedną kwartę a być może tylko kilka minut od
wyeliminowania 73:9 Warriors. To nie przypadek. Thunder są silni a
mogą być jeszcze silniejsi. Nie ma w obecnej NBA drużyny, z którą
K.D., po przenosinach, zaczynałby z takiego samego poziomu z tak
otwartym oknem na zdobycie tytułu, jakie ma z tym składem w
Oklahomie (nie biorę pod uwagę plotek o ewentualnym przejściu do
Warriors czy Spurs – to jest abstrakcja).
Wizards? Spójrz:
Steven Adams z zabijaki zmienia się w niezłej klasy centra. Do
swojej wrodzonej twardości dodaje kolejne elementy porządnego
koszykarskiego wyszkolenia. A ma dopiero 22 lata. 10 lat starszy
Marcin Gortat swój fizyczny prime ma za sobą. Obecny poziom może
utrzymać jeszcze parę sezonów ale lepszy już nie będzie – na
obu końcach parkietu. Beal to talent na glinianych, choć tylko
22-letnich nogach. Może mieć sezon na poziomie 22/5/5 ale równie
dobrze może stracić połowę rozgrywek. Przeciążeniowe złamania
to paskudna sprawa. A Wall wcale nie jest lepszą jedynką niż
Westbrook. Nie ma lepszego rzutu, lepszej decyzyjności, większego
boiskowego IQ. Wizards w obecnym składzie + K.D. nie byliby
faworytami Wschodu. Inne kierunki pomijam bo w jednych miastach byłoby
to budowanie od zera (Lakers, Knicks), w innych być może dałoby
się zmontować skład na maksymalnie drugą rundę (Boston). Durant
pod koniec września zdmuchnie z urodzinowego tortu 28 świeczek. Ma za sobą
poważną kontuzję stopy, na liczniku wiele minut w NBA i w
kadrze USA. On nie ma czasu na eksperymenty. Aspekt finansowy
pomijam. K.D. ma od tego ludzi, żeby mu policzyli, że zostanie w Oklahomie da
mu dodatkowych kilkadziesiąt milionów.

2. Głównie z przyczyn finansowych,
wolnym agentem (najprawdopodobniej) będzie też LeBron James
(podpisał rok temu kontrakt 1+1). Czy jego ewentualne odejście z
Cleveland powinniśmy brać za jedną z realnych możliwości?

Tomek K.: Trochę za wcześnie,
żeby oceniać sezon Cavs, gdy Finały wciąż trwają, ale
zakładając, że Kawalerzyści nie dogonią już Warriors, fani
Cleveland nie będą mogli być pewni swego. Choć nie wydaje mi się,
że Jamesowi będzie chciało się przechodzić przez to wszystko,
przez co przechodził w 2010 i 2014 roku, to jakaś szansa na kolejną
Decyzję niekorzystną dla stanu Ohio jest. Tylko gdzie niby James
miałby lepszą szansę na przedłużenie swojej passy finałowych
występów? Myślę, że rozsądną rzeczą będzie wzięcie
należących się mu mega-pieniędzy i kontynuowanie prób wygrania
mistrzostwa dla swojego rodzinnego stanu. Myślę, że – nawet
nieudane – będą one więcej warte dla jego legendty niż kolejny
tytuł zdobyty na "obczyźnie".

Tomek B.: Gdy to piszę, został
dzień do meczu nr 3 Finałów 2016. Nie będę przesądzał, że
Cavaliers na pewno te finały przegrają (choć wszystko na to
wskazuje), bo zbyt wiele już w życiu widziałem, żeby się zdziwić
z powodu nagłego zwrotu akcji, ale… No właśnie; wszelkie znaki
na niebie i ziemi wskazują na to, że Król zyska za jakieś dwa
tygodnie przydomek LeBron „dwa na siedem” James. LeBron ma
przerąbane, fakty są nieubłagane: gość wywalił w trakcie sezonu
świetnego coacha, który mu nie pasował, wcześniej wymusił
podpisanie za absurdalne pieniądze kumpla, który na taką kasę nie
zasługiwał, wpędził w rekordowe podatki właściciela Cavs, a na
ławce posadził trenera-marionetkę. Wszyscy wokół niego grali pod
jego dyktando. Wszyscy. James dostał też wszystko, czego chciał,
stworzył pod siebie papierowego mistrza na – nomen omen żałosnym
– wschodzie, który przeszedł na stojąco, w finałach konferencji
zajadając się popcornem. Ale ligi nie wygrał (wciąż zakładam
scenariusz z porażką z GSW). To co teraz? Reaktywuje Jordana do
pomocy? Będzie prosił Wade’a i Bosha o przebaczenie? Kolejne
rekrutacje? Transfery? Jak ucieknie (znowu), dostanie dożywotnią
łatkę mięczaka. Jak zostanie i będzie żądał kolejnych zmian
(vide transfer Wigginsa, sprowadzenie Love’a, powrót starych kumpli,
jak Jones, Miller, swój trener itd. itp.), narazi się na
śmieszność, a i nie będzie miał za bardzo podstaw do takich
roszczeń. Stary! Miałeś wszystko, czego chciałeś, więc czego
jeszcze oczekujesz? James był (jest?) w podobnej sytuacji, jak Kobe
wiele lat temu, po ogłoszeniu chęci grania na Plutonie. Wtedy
Bussowie dali Kobemu Gasola, a Stephen A. Smith wystosował pamiętny
„statement” w kierunku KB, ostrzegając go, że teraz nie ma już
żadnych wymówek gdy nie zdobędzie mistrzostwa. Pamiętamy; zdobył
je w następnym sezonie, pierwszym pełnym Gasola w LA, a potem
Lakers triumfowali back-to-back. James jest teraz w dużo gorszym
położeniu niż KB i prawdopodobnie skazany na mega krytykę. Jeśli
przegra te finały, to jak nie zrobi w offseason 2016, zrobi… źle.
Inna bajka, jeśli Cavs zatriumfują. Wtedy każda jego decyzja
zostanie przyjęta z poklaskiem. Zostanie w Ohio? Świetnie, chce
budować legacy. Odejdzie? Też spoko, w końcu zrobił swoje i
zdobył dla swojego miasta mistrzostwo, czyli to co obiecywał.
LeBron ma miliony na koncie, jest koszykarskim Bogiem, ale teraz mu
nie zazdroszczę, zwłaszcza jeśli finały skończą się jakimś
0:4 lub 1:4…

Robert: LBJ zostanie w
Cleveland, bo drugie rozstanie z Cavs kosztowałoby go za dużo.
Kibice nigdy by mu już nie wybaczyli i pewnie spaliliby nie tylko
koszulkę na do widzenia. Poza tym James jest w stanie z obecnym
zespołem wejść do finału. A że gra w nim po raz szósty, to
chyba wystarczy aby potwierdzić jego teorię o tym, że jest
najlepszym koszykarzem na świecie.

Michał G.: Nie mam zamiaru
napisać „Zależy od tego jak skończą się tegoroczne Finały”.
Nawet z wygraną pierwszego spotkania w Cleveland nie będzie łatwo
doprowadzić do GM7. A nawet, jeśli to trzeba wygrać jeszcze ten
ostatni siódmy mecz. Cavs nie przypominają tej ekipy, którą mieli
być. Zmiana trenera na coraz odważniej radzącego sobie Lue nie
pomogła, tymczasowe wyskoki formy Love’a i Irvinga nie pomagają,
reszta składu nie błyszczy w najważniejszych momentach. To w
znacznej mierze wina Warriors ale czy ta „pozytywna hegemonia”
GSW doprowadzi do mocnego uderzenia w szeregach Cavs ? Wszystko na to
wskazuje i niestety staruszek „czas” może podpowiadać LeBronowi
jedno. „Idź gdzieś gdzie jeszcze możesz zdobyć tytuł albo
dzwoń do kumpli i do Dana Gilberta”. Nie spodziewam się kolejnego
dramatycznego The Decision jednak coś się stać musi w tej sprawie.

Michał K.: Nie wiem, może?
Byłoby fajnie, ciekawiej. Wróci do Miami? Cavs mają możliwości
by zbudować Jamesowi skład porównywalny do tego, jakim dysponował
na Florydzie. Ale są Warriors, którzy wystrzelili jedną z
najlepszych rotacji w historii koszykówki teraz. Pokonanie Warriors
wymaga perfekcyjnej odpowiedzi, a o tą mega trudno. Powiem tak – nie
sądzę, aby LBJ odszedł, ale nie zdziwiłbym się, gdyby jednak się
na taki scenariusz zdecydował, bo czemu nie? Skoro odszedł raz, to
może odejść i drugi. Mowa ciała Jamesa podczas tych finałów
mówi sama za siebie. Nie możesz wyglądać na pewnego siebie tylko
w pierwszych trzech kwartach, gdy załamujesz ręce w końcówce, to
koledzy upatrujący w Tobie lidera, najlepszego gracza na planecie,
tracą motywację.

Karol: Nie.
Bez względu na wynik tych Finałów. Niby w NBA wszystko jest
możliwe ale nie sądzę, żeby LeBron był głupi. Jako student
historii ligi, pewnie zdaje sobie sprawę z tego, że każdy
ewentualny tytuł zdobyty poza Cleveland nie będzie miał większego
znaczenia dla jego miejsca w hierarchii największych tego sportu a
te dwa z Miami będą zawsze opatrzone gwiazdką – * zdobyte w
czasie czteroletnich „studiów” na Florydzie. LBJ dla dobra
swojego „legacy” (którego sam jest mocno świadomy) musi, po
prostu musi zostać mistrzem w Cleveland. Przynajmniej raz. Wtedy
jego pierścienie z Miami stracą wspomnianą wyżej gwiazdkę. Jeśli to zrobi, to
kolejnym wyzwaniem będzie próba obrony tytułu. W Ohio jest jeszcze
naprawdę dużo do zrobienia, do wygrania, do udowodnienia. Gdyby nie udało mu się sięgnąć po
trzeci tytuł, to tylko pozostanie w Cleveland w jakiś sposób
będzie ratować jego legendę. Nie ma wątpliwości co do tego, że
jest koszykarskim geniuszem w ciele, jakie w tym sporcie być może
nigdy wcześniej się nie pojawiło. Ale historia zapamiętuje też
charakter, charyzmę, osobowość, lojalność. Podróżowanie po klubach NBA za
tytułem dla gracza tej klasy, to swego rodzaju koszykarska
prostytucja.

http://www.pba-online.net/uploads/photo/durant-james-080712.jpg

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.