Wolna agentura 2022. Podpisy, analizy cz. 4

Kontynuujemy przegląd transferowych ruchów na wolnym rynku NBA.

Bradley Beal i Washington Wizards dogadali się w sprawie pięcioletniego kontraktu o wartości $251 mln.
Komentarz: Bardzo przepraszam, ale nie jestem fanem tej umowy. Bradley Beal, przy całej mojej sympatii dla niego, nie jest zawodnikiem, wokół którego można budować mistrzowską ekipą. A kontrakt, na który przystał, sugeruje że tak właśnie jest. I tutaj dotykamy dwóch spraw. Stołeczny klub nie miał tutaj za bardzo wyjścia. Wizards chcieli, żeby Beal został, bo bez niego byliby na dnie, a sam Beal nie miał nic przeciwko pozostaniu. Wszak miał 251 milionów powodów, by chcieć zostać. Nie szydzę. Wolne środki w salary, dla klubów ze średnich i małych rynków nie znaczą absolutnie nic, bo przecież czołowi wolni agenci nie podpisują tam z własnej woli. Wizards nie mieli wyjścia, musieli zatrzymać Beala (to znaczy mieli, ale o tym później). W myśl tak skonstruowanych umów między ligą, a zawodnikami, Wizards mieli prawo tyle zaproponować swojej gwieździe. Jak dla mnie, kontrakty „supermax” zupełnie nie sprawdziły się jako narzędzie do próby zatrzymania gwiazd w klubach, które ich wybrały. Powiedziałbym raczej, że jest wręcz odwrotnie. Ekipy z małych i średnich rynków, a przecież to głównie dla nich instytucja „supermaxa” została stworzona, często mają problem z dźwignięciem tak wysokich finansowych zobowiązań. Nawet jeśli nie wobec swojej jednej gwiazdy, to na pewno przy próbie zbudowania kompetentnego składu wokół, gotowego na wygrywanie.
W świetle tych regulacji, każda z 30 drużyn NBA może dać któremuś ze swoich zawodników tego typu kontrakt. A prawda jest taka, że w obrębie nawet tak bogatej w talent ligi, jaką jest NBA, nie ma aż 30 graczy wartych takich pieniędzy. Po prostu nie ma. Ludzi, z którymi można iść na walkę o tytuł, jest może sześciu, może ośmiu. Dobrze, zaokrąglijmy to do dziesięciu. Oczywiście mam na myśli rolę lidera. A aż 30 zawodników może dostać takie umowy. Nie wspominając już, że bez jakiejś wielkiej, kreatywnej ekonomii, drużyny mogą mieć po dwóch graczy z maksymalnymi lub prawie maksymalnymi umowami.
Zawodnicy i ich agenci, ze strategii „muszę odejść z małego rynku, by podpisać umowę z wymarzonym klubem” płynnie przeszli do strategii „podpiszę maxa tam, gdzie mi go zaoferują, a potem zastanowię się, czy faktycznie chcę tam grać.” To zaczyna być problematyczne dla Adama Silvera i myślę, że ten problem zostanie mocno poruszony podczas najbliższej okazji, gdy właściciele klubów i związek graczy będą rozmawiać o nowej umowie zbiorowej.
W NBA rzeczy dzieją się bardzo dynamicznie, ale w tej chwili ciężko jest mi wyobrazić sobie, żeby Wizards, przy pomocy kilku prostych transferowych ruchów, pchnęli klub o poziom wyżej, w stronę regularnego wygrywania. A trzeba tu zaznaczyć, że ich budżet na ten sezon znajdzie się w top 10 wydatków w skali ligi. Patrzę na ich skład i widzę ekipę, która powalczy o play-in, może play-offs na Wschodzie, ale na poziomie czysto sportowym, nie są jedną z dziesięciu najlepszych drużyn w lidze. W moim odczuciu, Wizards (i pewnie sam Beal trochę też) przespali moment, w którym można było go dobrze sprzedać z korzyścią dla obu stron. Nawet zakładając, że Beal będzie chciał wypełnić kontrakt w Waszyngtonie, to klub ma nie aż tak dużo czasu na drastyczne przemodelowanie drużyny. Beal ma 29 lat, więc zdrowszy, szybszy i zwinniejszy już pewnie nie będzie. Nie jest dla mnie problemem oglądać Beala w Wizards bijącego się przez pięć najbliższych lat o sam awans do play-offs. Ale patrząc na to czysto od strony biznesowej, nie muszę mieć jednego z dziesięciu najwyższych budżetów w lidze, by to osiągnąć. Dopuszczając scenariusz, w którym w roku drugim lub trzecim trwania nowej umowy Beal uzna, że jego czas w Wizards się skończył, że chce odejść gdzieś powalczyć o tytuł gdzie indziej, trzeba wziąć pod uwagę, że w każdym potencjalnym transferze, drużyna przyjmująca, będzie musiała wysłać w zamian gracza/graczy, żeby wyrównać kontrakty. Jest co najmniej kilka drużyn w NBA „o jednego Bradleya Beala” od włączenia się do walki o tytuł, ale mówimy tutaj o zabiegu czysto teoretycznym. Pięknie wyglądałby Beal w rotacji takich Heat, albo Nuggets, albo Mavs. Ale już tak pięknie nie jest, gdy pomyśli się o szczegółach potencjalnych wymian z tymi klubami. Każdy z nich musiałby pozbyć się rotacyjnych zawodników, by skompensować ogromny kontrakt Beala.
Podsumowując – ruch jak najbardziej zrozumiały z obu stron, ale też przespany moment, w którym ambicje sportowe Beala, w połączeniu z finansowymi, zostałyby sprzęgnięte z najlepszym interesem klubu. Bicie się o play-in czy nawet play-offs można osiągnąć o wiele mniejszym kosztem. Ale, jak uczy historia NBA, nie ma kontraktów nie do ruszenia, nie ma sytuacji bez wyjścia. Z ciekawością będę przyglądał się jaki pomysł na ten klub ma Tommy Sheppard, GM Wizards.

Anfernee Simons i Portland Trail Blazers porozumieli się w sprawie czteroletniego kontraktu o wartości $100 mln.
Komentarz: 23-latek zaliczył przełomowy sezon w czwartym roku swojej kariery. 24 wybór draftu 2018 roku grał w tamtym sezonie na poziomie 17.3 punktu, 2.6 zbiórki oraz 3.9 asysty. Gracz Blazers trafiał 40.5% zza łuku i 88.8% z linii. Można słusznie zauważyć, że sezon, w którym drużyna tankowała, a jej młody gracz miał okazję błyszczeć, to trochę za mała próbka, żeby dawać mu taki kontrakt. Na pewno jest w tym trochę racji. Blazers trochę ryzykują. Ale też nie jest to aż tak wielkie ryzyko. Simons trafiał po 3.1 rzutu za trzy punkty w każdym meczu. Jest znakomitym atletą (wygrał konkurs wsadów w 2021 roku), który przy odpowiednim poziomie zaangażowania może być przynajmniej poprawnym obrońcą. Ekipa z Oregonu wykonała kilka niezłych ruchów tego lata, by obudować Damiana Lillarda jak najlepszą drużyną. Zabezpieczenie przyszłości Simonsa było jednym z tych ruchów. Tych $25 mln za sezon, to w tej chwili może brzmieć delikatnie za dużo, ale zakładając że Simons będzie się jeszcze rozwijał, że miniony sezon to dopiero początek jego marszu w górę, biorąc też pod uwagę, że salary cap najprawdopodobniej, będzie sukcesywnie rosło, to tego ruchu nie można oceniać źle.

Pozostając w Portland.
Gary Payton II odchodzi z mistrzowskiego składu Warriors i przenosi się do Oregonu. Za trzy lata gry, Blazers zapłacą mu $28 mln.
Komentarz: Po dodaniu Jerami’ego Granta, Blazers dalej wzmacniają defensywę czyli coś, co było ich największym problemem ostatnich lat. Może się mylę, ale uważam, że gdyby nie obecność Paytona, Warriors prawdopodobnie nie zdobyliby mistrzostwa. Do siły ognia Stepha, Warriors potrzebowali atletycznego obrońcy na obwodzie i Payton właśnie kimś takim dla nich był. Czemu odszedł z Warriors? Jako najwięksi płatnicy podatku od luksusu w historii NBA, Warriors za identyczny kontrakt, musieliby odprowadzić ogromny podatek, który sprawiłby, że ta niespełna trzydziestomilionowa umowa kosztowałaby ich…nawet nie chcę myśleć ile. Pamiętam, jak w sezonie 2020-21 dodanie umowy Kelly’ego Oubre ($14.4 mln) podniosło ich podatek aż o…$68 mln. Warriors bardzo chcieli go zatrzymać, ale jako sobie to policzyli, to wyszło im, że realny koszt posiadania go wyniósłby tyle, ile zwykle płaci się za gwiazdy. Blazers ewidentnie na tym skorzystali. Dostali defensora, którego zawsze im brakowało w erze Lillarda.
A tak po ludzku, to bardzo cieszę się, że po latach tułaczki, w końcu udało mu zbudować swoją reputację i tożsamość w NBA oraz, że zapłacono mu za to. Niech Was nie zwiedzie fakt, że jego nazwisko dopiero niedawno wdarło się do mediów głównego nurtu. Młody Payton ma już 29 lat.

Jusuf Nurkic zgodził się na warunki czteroletniego kontraktu o wartości $70 mln.
Komentarz: Jedyny znak zapytania, to w jego przypadku zdrowie, lub raczej jego brak. 27-letni Bośniak w ostatnich trzech sezonach zagrał w 8, 37 i 56 meczach. Jeśli chodzi o poziom talentu oraz to, co wnosi na boisko, to ten kontrakt jest adekwatny do jego produkcji i nie powinno się mieć jakiegokolwiek problemu z jego wysokością. 15 punktów, 11.1 zbiórki, 2.8 asysty oraz 1.1 przechwytu w ostatnim sezonie. Nurkic nie broni jak Gobert, nie atakuje jak Towns, nie podaje jak Jokic, w niczym nie jest wybitny, ale za to w wielu elementach gry jest dobry, albo nawet bardzo dobry. Jeśli zdrowie dopisze, to nikt nigdy nie powinien choćby słowem wspomnieć o wysokości tego kontraktu.

Drew Eubanks zostaje w Blazer na mocy rocznego kontraktu o wartości nieco poniżej $2 mln.
Komentarz: 25-latek będzie bardzo tanią polisą ubezpieczeniową Nurkica. Po przybyciu w trakcie tamtych rozgrywek z San Antonio, produkował w Blazers po 14.5 punktu, 8.5 zbiórki oraz 1.6 asysty. Dobry, niedrogi podpis za gracza, który może być dużo lepszy, niż jego dotychczasowe osiągnięcia. Pierwsze cztery lata swojej kariery spędził w Spurs, gdzie grał bardzo śladowo.

Isaiah Hartenstein i New York Knicks przystali na warunki dwuletniego kontraktu o wartości $16.7 mln.
Komentarz: Bardzo dobry ruch Knicks. 24-latek wprawdzie nie grał długich minut (niecałe 18 na mecz) w barwach Clippers, ale za to był w regularnej rotacji coacha Lue przez cały ubiegły sezon. Jeśli w Knicks otrzyma więcej czasu gry, to jego statystyki (8.3 punktu, 4.9 zbiórki, 2.4 asysty oraz 1.1 bloku) w kilku kategoriach mogą zostać podwojone. Warto też dodać, że Hartenstein trafił w tamtym sezonie 14/30 rzutów za trzy punkty. To dobry znak. W kwietniu tamtego roku napisałem o nim coś takiego w jednym z zestawień „ŚvsR”: „Isaiah Hartenstein. Kto? A, no Isaiah Hartenstein. Nie, to nie jest jeden z uratowanych z listy Schindlera. To środkowy Cavs. Jak jeszcze grał, a raczej siedział na ławce w Houston, to miałem okazję widzieć go na żywo. Bardzo mi się spodobał na treningu i od tamtej pory zacząłem mu się przyglądać i zastanawiać dlaczego nic nie gra. Po przenosinach z Denver do Cleveland zaczął grać. W ostatnich pięciu meczach, choć nadal w ograniczonej roli, notuje po 11.4 punktu, 8.4 zbiórki, 3.2 asysty oraz 1.8 bloku, trafia z gry aż 70% swoich rzutów. Ma dopiero 22 lata, siedem stóp wzrostu. Polecam śledzić jego poczynania. Może coś z tego będzie.”

Chris Boucher i Toronto Raptors porozumieli się w sprawie trzyletniego kontraktu o wartości $35 mln.
Komentarz: Ruch sam w sobie dobry, ale wartość kontraktu nieco za wysoka. Kanadyjczyk uchodzi za dobrze blokującego środkowego, który potrafi rzucić za trzy punkty. W skali ogólnej to prawda. Boucher miał sezon, w którym blokował po prawie dwa rzuty na mecz oraz trafiał 38% swoich rzutów zza łuku. Rzecz w tym, że te wartości spadły w ostatnim sezonie 0.9 bloku oraz 29.7% za trzy. 29-latek wypełnił właśnie dwuletnią umowę wartą $13.5 mln. W mojej ocenie taka mniej więcej jest jego wartość. Wszystko powyżej, to już trochę za dużo.

Kevon Looney i Golden State Warriors dogadali się w sprawie trzyletniego kontraktu o wartości $25.5 mln.
Komentarz: To tak trochę w kontraście do Bouchera. 26-letni Looney był ważnym ogniwem mistrzowskiej rotacji Warriors. Było kilka momentów w tych play-offach, kiedy coach Kerr grał minuty z Looney’em na parkiecie ponad Draymondem Greenem. Jego statystyki nie powalają na kolana, ale jak ogląda się go w grze, to widać doskonale jak ważny jest dla tej ekipy i tego systemu. Za takie usługi się płaci.

– 76ers i Grizzlies porozumieli się w sprawie wymiany. Na jej mocy De’Anthony Melton przeniesie się do Filadelfii. Z kolei do Memphis trafi David Roddy, czyli 23 wybór tegorocznego draftu.
Komentarz: Znakomity ruch Szóstek. Roddy może i kiedyś będzie dobrym zawodnikiem, ale co do tego nie ma gwarancji, 76ers nie mają za bardzo czasu, żeby to sprawdzać. Melton, to 24-latek z już czteroletnim doświadczeniem w NBA. Embiid, Harden i koledzy chcą zdobyć tytuł, więc każdy ich ruch ukierunkowany jest właśnie na ten cel. Melton, to zawodnik, który bardzo przyda się w tej rotacji. Twardo pobroni, rzuci zza łuku, poprowadzi piłkę. Nie jest i pewnie nie będzie gwiazdą, ale za to doskonale zna swoje miejsce, swoją rolę na parkiecie. Wielu zawodnikom brakuje takiego właśnie chłodnego spojrzenia z dystansem na samych siebie. Melton grał w tamtym sezonie na poziomie 10.8 punktu, 4.5 zbiórki, 2.7 asysty oraz 1.4 przechwytu.

Tyus Jones i Memphis Grizzlies przystali na warunku dwuletniego kontraktu o wartości $30 mln.
Komentarz: Są graczy, którzy są dobrzy, gdy są tani. A gdy nie są tani, to już nie są dobrzy. Gdyby tych 30 milionów płatne było w trzy lata, to chętnie uznałbym taką umowę za dobrą. Za 15 milionów za sezon, nie oceniam jej za dobrze. Nie jest to bynajmniej żadna tragedia. Nawet i te pieniądze da się przetrawić. Jones to bardzo inteligentny zawodnik, ważny i potrzebny w rotacji Grizzlies. Rzecz jedynie w tym, że jest rezerwowym. To jest jego sufit w NBA biorąc pod uwagę jego warunki fizyczne i talent. Rezerwowy, któremu muszę płacić $15 mln za sezon, to dość drogi rezerwowy grający dla klubu z małego rynku. Nie krytykuję tego ruchu, ale też nie jestem nim zachwycony patrząc z perspektywy klubu.


* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.