#EuroBasket 2015: Dzień jedenasty

Chciałbym użyć odpowiednich słów, by opisać ten mecz z należytym mu szacunkiem. Obawiam się jednak, że słowa nie są w stanie dokładnie oddać tego, co wydarzyło się we wczorajszy wieczór w hali Pierre-Mauroy Stadium. Jeśli środowe starcie Litwy i Włoch było koszykarską ucztą, to czym był ten mecz? Ucztą Bogów?
Hiszpanie zrobili to! Pau Gasol zrobił to! Bez młodszego brata, bez Ibaki z tyłu, bez Rubio z przodu, bez jednej nogi.
Naszpikowana talentem drużna, prawdopodobnie najlepsza jaką kiedykolwiek (na papierze) udało się Francji zbudować, żegna się z EuroBasketem o jeden mecz przedwcześnie. OK, zostaje im mecz o brąz, ale nie sądzę, żeby brązem dało się otrzeć łzy i zaspokoić ambicje.

40 punktów, to dla Gasola nowy rekord w meczach międzypaństwowych. Do tego 11 zbiórek, 3 bloki, asysta i przechwyt. Powoli kończą mi się słowa, którymi mógłbym opisać to, co na tym turnieju robi.
Pau cały mecz szkolił podkoszowych Francji. Robił to na obu końcach parkietu. Oczywiście za grę w ataku, zostanie mu to najbardziej zapamiętane, bo było to najbardziej widowiskowe i heroiczne. Jeszcze minie parę lat, parę sezonów w lidze, kilka innych turniejów, zanim Gobert i Lauvergne zrozumieją to, co się tam wczoraj stało.

Kiedy Gasol w dogrywce wsadził do kosza piłkę po raz trzeci z rzędu, gdy na zegarze były już tylko cztery sekundy a wynik brzmiał 80:75 dla Hiszpanii, brakowało już tylko, żeby odwrócił się w stronę uciszonej widowni i krzyknął „Are you not entertained? Are you not entertained?”


Te trzy ostatnie wsady były jak kończące ciosy w walce gladiatorów na śmierć i życie. Ostre i bolesne.
Znów pobiliśmy rekord frekwencji. Aż 26922 kibiców przyszło do hali oglądać ten spektakl na żywo. Historia wydarzyła się na naszych oczach, a ja miałem wielki zaszczyt się temu przyglądać.
Kibice w Lille buczeli na Hiszpanię od samego początku, od meczu z Polską. Wczoraj zaczęli już od momentu, kiedy pierwszy zawodnik pojawił się około godziny przed meczem by porzucać.
Im było bliżej pierwszego gwizdka, tym coraz bardziej docierało do mnie, że oni się po prostu Hiszpanii boją. Buczą, bo tylko to im pozostało. Granica między respektem, a strachem jest płynna.

Hiszpanie, w nieco mniej imponującym składzie, niż zazwyczaj, odpłacili się tym samym Francji za łamiącą serca ich i ich kibiców porażkę już w ćwierćfinale zeszłorocznych Mistrzostw Świata oraz za półfinał EuroBasketu 2013.
Hiszpanie przegrywali różnicą 11 punktów na dwie minuty przed końcem III kwarty. Tłum machał francuskimi flagami, śpiewał, tańczył. Wtedy Sergio Scariolo postawił na strefę 2:3. I to było to. Hiszpania zaczęła odrabiać straty, posiadanie po posiadaniu, rzut po rzucie. Francuzom było coraz trudniej przedostać się pod kosz, a z dystansu pudłowali.
Poza Gasolem, świetni w tym meczu byli Sergio Rodriguez (15/4/3) i Sergio Llull (7 punktów, 3 zbiórki, 5 asyst), który wykonał nieocenioną pracę w kryciu Parkera. 

Jeśli jesteśmy przy T.P., to nie był to jego mecz ani jego turniej. Ponad miesiąc temu w Tampere mówił mi, że będzie gotowy na EuroBasket. Mylił się. Do wczoraj mogło się wydawać, że coach Collet trzyma go w lodówce w sposób bardzo kontrolowany, bo chce go mieć świeżego na ważne mecze. Cóż, mecz z Hiszpanią był ważny, a Parker w lodówce pozostał.

Ciekaw jestem czy Gregg Popovich, oglądający gdzieś tam ten EuroBasket, nie żałuje, że tak łatwo pozwolił odejść do Raptors Cory’owi Josephowi? Parker ma 33 lata więc szybszy, zdrowszy i silniejszy już nie będzie. U zawodnika, który całą karierę bazował w 70%-80% (na moje oko) na zwinności, szybkości i sprycie, proces starzenia się może niestety przebiegać w dość nieładny sposób.
Być może się mylę i za kilka tygodni zobaczymy Parkera na obozach treningowych tak dobrego, jak zawsze. Ale na ten moment tak to wygląda.

Francja musi się pozbierać po tej porażce. Trójkolorowych czeka jeszcze mecz o brąz z przegranym dzisiejszego meczu Serbia-Litwa. To nie był sztucznie pompowany balonik. Ten skład miał wszelkie atuty ku temu, by zdobyć to mistrzostwo. Historia zna jednak takie przypadki. W ostatnich dwóch starciach tych wielkich ekip, to Hiszpanie przystępowali do nich jako faworyci. Francuzi tylko mogli, Hiszpanie musieli. Wczoraj role się odwróciły.
Presja? Na pewno też. To był mecz, w którym w zasadzie do ostatniego posiadania mogło wszystko się wydarzyć.
Batum, rzutem za trzy punkty z lewego rogu, doprowadził do dogrywki. To była idealnie rozrysowana akcja, z idealnym wykończeniem.

W samej końcówce dodatkowej sesji Batum miał szansę doprowadzić do drugiej. Hiszpanie mieli faulować i postawić gracza Francji (tego z piłką) na linii rzutów wolnych. Tym razem nie chcieli ryzykować bronienia trójki. Niestety dla nich Victor Claver faulował Batuma ewidentnie w momencie, gdy ten składał się już do rzutu zza łuku. 15 sekund do końca, trzy punkty straty, trzy rzuty. Wiele myśli może przejść przez głowę rzucającego gracza. Tak myślę. Nigdy nie stałem przed szansą dania swojej drużynie drugiej dogrywki w półfinale EuroBasketu. Nico spudłował pierwsze dwa rzuty. Trzeci kazał mu spudłować trener. Zbiórka Hiszpanów, a po niej sztylet-dunk Gasola wysłały ten mecz do historii.

Jesteśmy na takim etapie tego EuroBasketu, że robi nam się przykro, gdy odpadają kolejne dobre drużyny. Ale tak jest na każdym tego typu turnieju. To nie są serie best of.. i tu o tym, czy dana drużyna wróci do domu z medalami czy ze złamanymi sercami nieraz decydują pojedyncze posiadania. Tym bardziej gorzka gorycz porażki, bo zawsze zostaje bolące uczucie, że było tak blisko, że naprawienie jednej jedynej akcji by wystarczyło.

Wczoraj rozegrano jeszcze dwa inne mecze, ale po tym co wydarzyło się w pojedynku wieczoru, czyli w półfinale, wyglądają one tylko jak przystawki do dania głównego.

Grecja pokonała Łotwę 97:90 i ostatecznie skończyła turniej na piątym miejscu. Greków czeka okres przebudowy drużyny narodowej. Vassilis Spanoulis ogłosił, że kończy karierę w reprezentacji. Najprawdopodobniej pójdzie za nim kilku innych weteranów. Po pięciu graczy w obu ekipach skończyło ten mecz z dwucyfrową liczbą punktów. Zdanie, że ten mecz mógł się podobać jest już zbyt wyświechtane, by go użyć.

Włosi wygrali z Czechami 85:70 i skończyli ten turniej na szóstym miejscu. 48 punktów zapewniła im ich trójka z NBA Bargnani, Gallinari, Belinelli. 15 punktów dorzucił silny Gentile. Czesi nie mieli wystarczającej siły ognia. Tylko Vesely (26/12) i Satoransky (12/6/4) trzymali w tym meczu międzynarodowy poziom dla naszych południowych sąsiadów.



Plan na dziś wygląda tak:
14.00 U18 All-Star Game. Mecz największych talentów z całej Europy. Obejrzeć go za darmo będzie można TU. Z kolei TU znajdują się składy na to starcie.
18.30 Łotwa-Czechy. Wygrany zagra w turnieju kwalifikacyjnym do Rio.
21.00 Serbia-Litwa. Półfinał.

3 comments on “#EuroBasket 2015: Dzień jedenasty

  1. Pingback: Pau Gasol wraca do Barcelony – Karol Mówi

  2. Pingback: W drodze do Tokio. Luka Magic! – Karol Mówi

  3. Pingback: Śliwki vs Robaczywki play-offs 2021 Vol.6 – Karol Mówi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.