Śliwki vs Robaczywki 2019-20 Vol.3

Dzień dobry! Zapraszam do Twojego ulubionego segmentu o NBA. Dziś same Śliwki. Jutro Robaczywki. Dzięki za podsyłanie własnych propozycji i przemyśleń.

Kolejność, jak zawsze, przypadkowa.

Giannis Antetokounmpo. MVP tamtych rozgrywek, gra jeszcze lepiej w tych. Nie słyszałeś? Ty też nie słyszałaś? No właśnie. To jest to, o czym pisałem w ostatnich Robaczywkach. Zła treść przykrywa rzeczy ciekawe i istotne. Spójrz – 31.1 punktu, 13.9 zbiórki, 6.4 asysty – to są najlepsze średnie w jego karierze w tych kategoriach. Do tego 1.3 bloku oraz 1.6 przechwytu. Grecki Freak trafia 1.4 trójki na mecz, przy nietragicznym procencie, na poziomie prawie 30. To nie jest i nie będzie Curry, ale to już coś, co przeciwnym drużynom ucina jedną z taktyk bronienia go, czyli parkowanie autobusu pod koszem i masz, rzucaj sobie. Z bilansem 14:3 Bucks liderują na Wschodzie, a w skali ligi są drudzy, za Lakers. Drużyna z Wisconsin od siedmiu meczów musi radzić sobie bez Khrisa Middletona, All-Stara i reprezentanta USA. Naprawdę za mało mówi się o tym, jak dobry sezon gra Giannis, oraz że w swoim siódmym roku w NBA, kolejny raz pojawił się po wakacjach z czymś nowym w swoim repertuarze. Oraz to, że jak się spojrzy na ten skład, to tam naprawdę nie przelewa się jeśli idzie o talent. Więc to, co robi Giannis, to jest coś wielkiego. Poprawmy się! Pomówmy o Antetokounmpo. Dajmy już spokój Alexowi Caruso!

Bradley Beal. Mój kolega z Londynu zrobił przed sezonem niepopularny w tych czasach ruch. Zamiast szukać szczęścia gdzie indziej, zamiast iść do drużyny, która jest o jednego Bradley’a Beala od walki o tytuł, wolał zostać w Waszyngtonie, gdzie przyszłość jest dość niepewna. Urósł tym w moich oczach. Okazało się, że to nie było tylko czcze gadanie, kiedy mówił, że chciałby spędzić całą karierę w jednym klubie, że imponują mu m.in. Dirk i Kobe, którzy to zrobili. Wizards mają na ten moment tylko pół meczu straty do ósmego miejsca. Słaby Wschód powiesz. Częściowo możesz mieć rację, ale nie do końca o to tu chodzi. Wizards nie są tragiczni, a mogli być. Beal ma dopiero 26 lat. Nie wiem co naopowiadał mu Tommy Sheppard, nowy GM klubu, ale widocznie były to słowa na tyle przekonujące, że Beal zdecydował się zostać. Wspominam jego wiek, bo wracanie na powierzchnię Wizards może jak najbardziej odbyć się w czasach, gdy ich lider będzie nadal relatywnie młody i mieć jeszcze wiele do zaoferowania koszykówce. Być może taka wizja odbudowy klubu została mu przedstawiona. Beal gra najlepszy basket swojej kariery i moje pytanie z Londynu, czy przypadkiem nie lepiej jest mu maksymalizować swoje talenty bez Johna Walla, pozostaje nadal aktualnie. 29.6 punktu, 4.6 zbiórki oraz 7.1 asysty. W ostatnich 12 meczach nie zszedł poniżej 20 punktów. Jego rzut, jest znakomita praca nóg. To się ogląda.

Brandon Ingram. My tu gadu gadu, a tymczasem pan chudy gra w tym sezonie na poziomie 26.1 punktu, 7.2 zbiórki oraz 4.2 asysty. Od siedmiu meczów nie zszedł poniżej pułapu 20 punktów. Tak w ogóle, to tylko raz w tym młodym sezonie (13 meczów) nie rzucił 20 punktów. To sprawia, że choć na moment musimy wrócić do draftu 2016 roku. Ben Simmons z jedynką, Ingram z dwójką, Jaylen Brown z trójką. Na dalekim 27 miejscu był Pascal Siakam. Gdyby zrobić ten nabór raz jeszcze, to czy Simmons nie spadłby na trzecie miejsce, za Siakamem i Ingramem (w kolejności do dyskusji)? Poza tym, super jest widzieć go zdrowego. Zdiagnozowana w tamtym sezonie zakrzepica żylna w okolicach prawego ramienia, mogła być wyrokiem. Pozdrawia Chris Bosh. Na szczęście nie była.

Luka Doncic. „I’m trying to find the words to describe this girl without being disrespectful.” – śpiewał kiedyś Akon. Nie wiem czy istnieją odpowiednie słowa, żeby opisać grę młodego Słoweńca. Liczby? To tylko liczby. Leśnie dziadki powiedzą Ci, że to wszystko się dziś nie liczy, bo bez obrony i w opór posiadań. Szykuję się z pewnym tekstem na ten temat. Kiedy? Dowiaduj się, bo szykuję się już ze dwa lata. 30.6 punktu, 10 zbiórek, 9.8 asysty, 1.4 przechwytu. Ale to tylko liczby. Grę Doncica trzeba zobaczyć. Jak już cytujemy sławnych ludzi, to zacytuję samego siebie sprzed roku: „Luka strollował NBA. Wszyscy w USA piali na temat jego atletyzmu. To znaczy jego braku. Wszyscy latem opowiadali, co Luka musi zrobić ze swoim ciałem, żeby nadążyć za tempem w NBA. A tymczasem Luka nie tylko nie spędził w siłowni całych wakacji. On je przepływał w basenie na dmuchanym, różowym flamingu. Widać też, że teksańska kuchnia mu posmakowała. Ta wersja Doncica jest, na moje oko, o kilka kilogramów cięższa od wersji z Final 4 Euroligi. I co? I nic! Atletyzm sretyzm. Ma 19 lat a koszykówka ma przed nim tak mało tajemnic. To niesamowite, jak widzi, jak rozumie, jak czyta grę, jak przewiduje rzeczy na kilka sekwencji zanim te się faktycznie wydarzą. Problemem debiutantów przychodzących do NBA często bywa tempo tej wersji koszykówki. Decyzja, podjęta sekundę za późno, staje się złą decyzją, nawet gdy u podstaw była dobra. Przez to tempo gry wielu utalentowanych graczy, nie było w stanie w NBA się utrzymać. Luka gra na nosie tempu w NBA. On gra w swoim tempie. I to jest jednocześnie śmieszne i fascynujące.”
Teraz dodam jedynie, że fascynuje mnie to, że Doncic gra w zasadzie poza jakąkolwiek pozycją. Ludzie, którzy obawiali się o jego byt w NBA uważali, że nie ustoi niższym, szybszym, przebojowym obrońcom. Dziś wiemy, że te obawy były bezpodstawne. Z drugiej strony parkietu, czyli w ataku, drużyny póki co nie mają pojęcia jak go bronić. I to się raczej nie zmieni. Jest większy i silniejszych od klasycznych jedynek i dwójek, oraz mimo wszystko szybszy i zwinniejszy od wyższych i cięższych skrzydłowych.

LeBron James. W dalszym ciągu najlepszy zawodnik NBA.

Andrew Wiggins. To tylko rzeżucha, czy już zalążki wyrastających jąder? Żarty na bok. Niezwykle interesujący przypadek Andrew Wigginsa brałem już na warsztat w podcastach i tekstach. Od przeszło dwóch lat zastanawiam się, co dzieje się w jego głowie. Przed sezonem napisałem „Wiggins ma ciało i atletyzm, żeby być zabójcą na obu końcach parkietu – jak Butler, jak Leonard. Dlaczego to się nie dzieje? Dlaczego tak łatwo przechodzi obok meczów? Ja tego nie wiem, ale są tacy, którzy mają dobrze zapłacone, żeby w końcu poznać odpowiedź na pytanie.” Może coś ruszyło w jego niecielesnej sferze? Na ten moment jego średnie za sezon sięgają 25.2 punktu, 5.2 zbiórki, 3.4 asysty oraz 1.1 bloku. 24-letni Kanadyjczyk z Brampton, trafia prawie 47% swoich rzutów oraz notuje po 2.3 celne trójki na mecz. Każda z tych wartości jest najlepszą w jego sześcioletniej karierze.
Mówię dużo o głowie Wigginsa, bo tam i tylko tam, leżą wszystkie jego problemy. Fizyczność? Odsyłam do tego materiału.

 

James Harden. Nie dajcie sobie wmówić, że to co robi Harden, to skutek uboczny naszych czasów. Że w erze dużej liczby posiadań i braku obrony, jego liczby to puste kalorie. Po pierwsze bzdurą jest, że w NBA się nie broni. Kto ogląda mecze, a nie same statystyki, ten wie. Kto ogląda i nadal uważa, że nie bronią, zwyczajnie nie rozumie tego, co widzi. Wybacz, prawda czasem jest brutalna. 38 punktów, 6 zbiórek, 8 asysty na mecz to jest dużo, bez względu na to, jaką mamy erę w koszykówce.

Paul George. Przede wszystkim świetnie jest widzieć go zdrowego. 33 punkty w 24 minuty po miesiącach nie grania w koszykówkę. 37 punktów w 20 minut w meczu kolejnym. PG będzie stopniowo strząsał rdzę z siebie i swoje gry, a już znakomicie się go ogląda.

Carmelo Melo. Tak po ludzku, dobrze widzieć go znów w lidze. Gwiazdy takie, jak on, nie powinny wychodzi z ligi przez piwnicę.

Clint Capela. Za ostatnich siedem meczów, tylko raz nie zebrał przynajmniej 20 piłek z tablic. Po takim sobie początku sezon, Szwajcar znów zaczyna zaznaczać swoją obecność pod koszem. Jeśli Rockets marzą o tytule, a przecież marzą, to do broniącego Tuckera, musi dołączyć broniący Capela. Dopiero od takiego poziomu, jaki 25-latek ostatnio prezentuje, możemy zacząć mówić o czymkolwiek większym, niż tylko dobry sezon i wejściu do play-offs.

Montrezl Harrell, Lou Williams. I pomyśleć, że obaj byli częścią wymiany z Houston Rockets za Chrisa Paula. Pomyśleć, że Pat Beverley też tam był. Śliwka dla całej trójki. Dwaj pierwsi dają Clippers 41 punktów z ławki. Bev daje im obronę i trochę szaleństwa w oczach.

Jabari Parker. Dobrze widzieć go zdrowego, dunkującego nad ludźmi. W sezonie 2016-17 miał taki okres kilkunastu tygodni, że jak patrzyłem na niego, to widziałem w nim młodego Paula Pierce’a okraszonego barkley’owską siłą i skocznością. Silny, szybki, przebojowy, atletyczny, eksplozywny, świetny technicznie, chętnie atakujący obręcz. Taki był. Potem, w lutym 2017 lego lewy ACL nie wytrzymał…po raz drugi. Liczę, że stopniowo jeszcze wróci na wysoki poziom. All-Star? A czemu nie?

Fred Van Vleet. Steady Freddy przebył długą drogę od czasu kiedy pierwszy raz go widziałem na żywo, w jego debiutanckim sezonie. Grał wtedy za niecałe trzy punkty na mecz i był poza rotacją drużyny. Kto by pomyślał, że za całkiem niedługo będzie odgrywał kluczową rolę w kryciu Stepha i rzucaniu za trzy punkty w Finałach NBA? W tym sezonie FVV już na nic się nie ogląda. Oddaje po prawie 15 rzutów na mecz. Więcej w Raps rzuca tylko Pascal Siakam. 18.5 punktu, 3.9 zbiorki, 7.7 asysty oraz 1.8 przechwytu. Silny kandydat do nagrody MIP.

Pau Gasol i Blazers. Hiszpan przeszedł w maju operację lewej stopy. Gdy Blazers dawali mu kontrakt, strony dogadały się, że będzie mógł u nich dochodzić do zdrowia i w perspektywie pomóc im w walce o play-offy. Kiedy okazało się, że stopa nie wraca do zdrowia zgodnie z planem klub zwolnił go, by mieć miejsce w składzie na wzmocnienia. Przy czym Gasol może korzystać z obiektów treningowo-rehabilitacyjnych drużyny. Poza tym Blazers planują w jakiś sposób zagospodarować jego wiedzę i doświadczenie. Klasowy ruch.

– Duży plus dla faktu, że teoretycznie słabe ekipy nie są słabe. Oczywiście z pewnymi wyjątkami. Tak się nam układają te rozgrywki, że najprawdopodobniej nie będzie trzeba wygrać 46-48 meczów, żeby zająć ósme miejsce na Zachodzie. Poza top6 (Lakers, Nuggets, Clippers, Mavs, Jazz, Rockets) reszta stawki jest mocno spłycona. Będący na ósmym miejscu Suns, są tylko 3 mecze nad Spurs i Blazers którzy są teraz na trzecim i czwartym od końca miejscu. Nie spodziewam się, żeby coś tu się miało zmienić. Zatem, nawet minusowe teraz drużyny, jeszcze nie pogrzebały swoich szans na postseason. Na Wschodzie jest podobnie. Dla nas kibiców, to idealny scenariusz.

* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet. Opublikowany został tam kilkanaście dni temu.

1 comment on “Śliwki vs Robaczywki 2019-20 Vol.3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.